Polski golkiper Królewskich mocno ściska kciuki za klub z Santander, który po 27 kolejkach zajmuje piąte miejsce w tabeli, mając tyle samo punktów co czwarty zespół Primera Division, Atletico Madryt - pisze "Fakt".

Reklama

"Wyniki Racingu to jedna z największych niespodzianek! Przed sezonem planowali tylko utrzymanie się w lidze, a teraz są o krok od walki o Ligę Mistrzów" - nie kryje podziwu "Dudi".

Chociaż Ebi Smolarek nie ma pewnego miejsca w podstawowym składzie Racingu (w ostatniej kolejce ligowej Ebi wszedł na boisko dopiero w 68. minucie meczu), Dudek nie ma wątpliwości, że gwiazdor reprezentacji Polski ma spory wkład w wyniki swojego zespołu.

"Trener Racingu Marcelino bardzo dobrze zrobił, ściągając Ebiego przed tym sezonem. Mam nadzieję, że uda im się zakończyć rozgrywki na jak najwyższym miejscu w tabeli" - mówi nam bramkarz Realu. "Piłkarze z Santander w każdym meczu grają z ogromnym animuszem i jak tak dalej pójdzie, to zapewnią sobie występy co najmniej w Pucharze UEFA" - dodaje Dudek.

Jedyny Polak w Realu Madryt już zaciera ręce na myśl o wielkiej fecie w Santander po zakończeniu sezonu.

"Widziałem radość kibiców Racingu, kiedy ich klub awansował do półfinału Pucharu Króla. Chyba pół miasta świętowało ten historyczny sukces! W Santander jest wręcz euforyczna atmosfera dla futbolu. A co będzie się tam działo, kiedy Racing ukończy rozgrywki w czołówce?" - zastanawia się "Dudi".

Polski bramkarz przestrzega jednak Smolarka przed hurraoptymizmem. "Prawdziwy test czeka zespół Ebiego dopiero za rok. Muszą uważać, żeby nie podzielić losu innych hiszpańskich klubów, które najpierw niespodziewanie kończyły sezon na jednym z czołowych miejsc, a potem miały problemy z utrzymaniem się w lidze. Tak było choćby z Getafe czy Osasuną Pampeluna. Obie drużyny grały w europejskich pucharach, a potem miały spore problemy w lidze. Osasuna omal nie spadła z ekstraklasy" - wspomina nasz bramkarz.