"Fizjolog Austriaków będzie miał pole do popisu, ponieważ również i jutro i pojutrze jest przecież konkurs" - kontynuuje "Orzeł z Wisły".
Adam Małysz nie traci dobrego humoru, mimo że dziś zajął 9. miejsce. Liczy na to, że dzień przerwy pomoże mu w osiągnięciu dobrego rezultatu w niedzielnych zawodach.
"W tych dzisiejszych dwóch skokach zabrakło może troszkę szczęścia, w pierwszym skoku za bardzo poszedłem do przodu. Loty są specyficzne, bo każdy drobny błąd ma bardzo poważne skutki. Mam nadzieję, że w niedzielę będzie lepiej" - mówił po konkursie najlepszy polski skoczek.
"Warunki na skoczni były w miarę równe, chociaż czasem wiało lekko z przodu, czasem z tyłu, co na mamucie może dać nawet różnicę 20 metrów" - dodał Małysz. "Trochę żal, że nie będziemy jutro startować, ale zawsze jest to jeden dzień regeneracji, gdy można sobie odpocząć. Gdybyśmy mieli czterech równych zawodników i moglibyśmy walczyć o czołową szóstkę to może warto byłoby wystartować, ale w obecnej sytuacji, gdy brakuje dobrego czwartego zawodnika, to moim zdaniem nie ma sensu".
Adam Małysz zapewnił w rozmowie z portalem skijumping.pl, że na pewno przyjdzie jutro na skocznię, żeby obejrzec konkurs drużynowy. Polska druzyna w nim nie startuje.