Michalczewski 24 maja w Hanowerze zmierzy się w ringu z Niemcem Svenem Ottke. Będzie to jego pierwszy pojedynek po ponadtrzyletniej przerwie. Nic więc dziwnego, że Darek chce prezentować się w ringu jak za najlepszych czasów, gdy sięgał po tytuły mistrza świata federacji WBO, WBA i IBF.
"Tygrys" ciężko trenował w rodzinnym Gdańsku, a od kilku dni w Hamburgu. W siłowni wylewa siódme poty, pracuje nad kondycją, przebiegając codziennie wiele kilometrów po plaży. Wciąż chce dobrze wyglądać. I wygląda! Po co więc mistrzowi pięści odsysanie tłuszczu?
Z nadwagą walczyć nie musi, jego narzeczona Basia Imos nie widzi w budowie swego ukochanego żadnych niedociągnięć. Wygląda więc na to, że "Tygrys" jest po prostu perfekcjonistą w każdym calu i wie, co znaczy nienaganny wygląd u zawodowego sportowca.
Z rozterek związanych ze swoim wyglądem "Tygrys" zwierzył się niedawno znajomym. Narzekał na nadmiar tłuszczu i stwierdził, że musi coś z tym zrobić. "Trochę mi tu wisi" - mówił kolegom w saunie, wskazując na swoje... piersi. Świadkiem rozmowy był reporter "Faktu".
"Jedynym wyjściem jest solidne odsysanie tkanki tłuszczowej. Bez tego ani rusz" - dodał wyraźnie zatroskany pięściarz.
Na ewentualny zabieg Michalczewski zdecyduje się jednak dopiero po walce z Ottke. "Teraz przygotowuję się do tego pojedynku, więc w najbliższych dniach odsysanie tłuszczu nie wchodzi w grę" - tłumaczy "Tygrys", który na razie, jak przystało na prawdziwego wojownika, sumiennie wykonuje kolejne katorżnicze ćwiczenia, by utrzymać prawidłową wagę.
"Nie jest ze mną tak źle. Gdybym był gruby, to trener wyrzuciłby mnie z sali treningowej. Ważę 88 kilogramów i jestem w coraz lepszej formie" - kończy Michalczewski.