Do mrożącej krew w żyłach sceny doszło w Zakopanem w Nosalowym Dworze, gdzie kucharz Zbigniew Bajer przygotowywał kolację dla bokserów niemieckiej grupy Universum. Po raz pierwszy na obóz treningowy do Polski przyleciał mistrz świata w wadze ciężkiej. Pięściarz z Uzbekistanu w ubiegłym roku pokonał Nikołaja Wałujewa i zdobył pas WBA - jednej z najważniejszych zawodowych organizacji. Teraz przygotowuje się do rewanżowej walki z Rosjaninem (31 maja w Niemczech).
"Chciałem trenować w Zakopanem, bo tutaj jest mnóstwo pozytywnej energii. Byłem w Tatrach dwa lata temu i bardzo mi się spodobało. Dwa tygodnie treningów w Polsce i znów pokonam Wałujewa" - odgraża się w rozmowie z "Faktem" Czagajew.
Najpierw jednak ruszył z... durszlakiem na kucharza, gdy usłyszał, że ten chce podać mu talerz pełen mięsiw. "Żadnych wystawnych potraw. Obowiązuje mnie dieta" - pogroził kucharzowi Rusłan.
Ale zaraz się uśmiechnął, widząc przerażoną minę kucharza. Śmiał się też Kuziemski, który przygotowuje się do walki o zawodowe mistrzostwo Europy. "Spokojnie, Rusłan jest łagodny jak dziecko. Dopiero w ringu zamienia się w bestię" - przyznał Aleksy.
Obaj bokserzy łatwo przekonali kucharza, by przyniósł im coś dietetycznego. Na kolację dostali pół gruszki, jabłko, kawałek żółtego sera i trzy plasterki wędliny. "Ważę 108 kilogramów, pięć muszę zrzucić do walki z Wałujewem. Nie mogę się objadać" - zdradził nam Czagajew.
Na drugi dzień Uzbek i nasz bokser pobiegli w góry z miejscowym przewodnikiem Maciejem Mojżeszkiem. Wrócili ledwo żywi po trzech godzinach. "Maciej tak daje w kość, że na pewno nie zabraknie mi sił w pojedynku z Wałujewem. Najpierw go pokonam, a potem chętnie zmierzę się z Gołotą. Dajcie mi Andriuszę! Niech przekona się, jak mocno bije "Biały Tyson""- tym razem Czagajew już nie żartował.