Jerzy E. do niedawna pracował w trzecioligowym Radomiaku. Został zwolniony miesiąc temu za słabe wyniki.

"Zawiozą cię do Wrocławia, oszuście!" - krzyczał niedawno E. do sędziego po przegranym przez radomski zespół meczu z Wigrami Suwałki. "Prędzej ciebie i twojego tatusia tam zobaczymy!" - odpowiedział mu arbiter Michał Woś. Nie przypuszczał, że część jego przewidywań tak szybko się sprawdzi.

Reklama

Syn byłego selekcjonera był zaliczany do tzw. grupy zielonego stolika - nieformalnego grona warszawskich trenerów, głównie znających się ze studiów na warszawskiej AWF. "Stolikowcy" zostali w tym roku rozbici przez CBA, policję i prokuraturę. Zaliczany był do nich Dariusz W., były szkoleniowiec Korony Kielce, a także jego przyjaciel Andrzej B. oraz Jerzy E. junior i Leszek Ojrzyński.

Zatrzymywani szkoleniowcy nigdy nie stworzyli zhierarchizowanej grupy przestępczej, ustawiającej mecze.

"W Warszawie nigdy nie powstała grupa, mająca jednego, wyrazistego lidera. To była raczej sieć powiązań towarzyskich" - tłumaczył kiedyś wrocławskim prokuratorom przesłuchiwany w charakterze świadka były szef polskich sędziów Janusz Hańderek.

Poza "zielonym stolikiem" ustawianiem meczów miały się zajmować w stolicy wysoko postawione osobistości ze środowiska sędziowskiego (w tym wpływowy obserwator Wit Ż.) a także co obrotniejsi arbitrzy, wywierający presję na młodszych kolegach (m.in. drugoligowy sędzia Grzegorz G., który... nigdzie nie pracował).

W chwili zamykania tego wydania gazety nie rozpoczęło się jeszcze przesłuchanie Jerzego E. juniora. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że prokuratorzy chcą mu postawić tylko jeden zarzut. Śledczy nie ujawniali, czy dotyczy czynnego korumpowania, czy też pośredniczenia w przekazywaniu pieniędzy.

Reklama

E. ostatnio trenował Radomiaka. To była jego druga kadencja w tym klubie. Po raz pierwszy związał się z nim w sezonie 2003/2004. Został zatrudniony na pięć kolejek przed końcem sezonu. Awansował do baraży o II ligę, które wygrał po dramatycznym dwumeczu z Tłokami Gorzyce (3:1 i 1:2). Trenerem drużyny z Gorzyc był wtedy Marek Motyka. Obaj panowie kilka tygodni później znaleźli pracę w Polonii Warszawa, gdzie obowiązki dyrektora sportowego pełnił Engel-senior. Motyka został pierwszym trenerem Czarnych Koszul, a E. jego asystentem.

"Dzięki temu barażowi mamy z Markiem wspólne tematy do rozmowy" - mówił wtedy syn byłego selekcjonera.

Rok temu E. był wymieniany w gronie kandydatów do pracy w sztabie Leo Beenhakkera. Ostatecznie Holender zdecydował się na współpracę z Adamem Nawałką.