Chodzi o słynny już "młynek", który Smolarek pokazał w kierunku Beenhakkera po strzeleniu gola w meczu z San Marino. Nikt nie był pewien, co ten gest oznaczał, ale Holender wiedział doskonale: Ebi złośliwie zasugerował mu, że skoro już zdobył bramkę, to powinien już go zdjąć z boiska. Wszak we wcześniejszym meczu ze Słowenią kazał mu przez całe spotkanie siedzieć na ławce rezerwowych.

Reklama

Beenhakker był wzburzony zachowaniem Smolarka, ale najwyraźniej uznał, że po lwowskich "wyczynach" Artura Boruca, Dariusza Dudki i Radosława Majewskiego wystarczy mu już afer ze swoimi podopiecznymi, dlatego oficjalnie twierdził, że nie zauważył karygodnego zachowania napastnika. Ale wobec samego Smolarka nie zamierzał udawać, że nic się nie stało.

"Leo przeprowadził z Ebim dyscyplinującą rozmowę. Nawet trudno nazwać to rozmową, bo to była przemowa. Wytłumaczył mu, że jeżeli jeszcze raz zrobi coś podobnego, to niech się nie spodziewa gry w kolejnych meczach reprezentacji" - ujawnia osoba związana z kadrą.

Smolarek od mistrzostw Europy nie jest już pupilkiem Beenhakkera. Strasznie się zdziwił, że w meczu z Chorwacją (0:1) Leo posadził go na ławce rezerwowych.

"Na zgrupowaniach kadry jest coraz bardziej pochmurny. Dziennikarze narzekają, że nie chce udzielać wywiadów, ale on z kolegami też niewiele rozmawia. Wiele czasu spędzał samotnie w pokoju, nawet wtedy, gdy trener ogłaszał czas wolny i piłkarze mogli opuszczać hotel" - relacjonuje nasz informator.

Jeżeli Ebi chce dostać powołanie na październikowe mecze z Czechami i Słowacją, będzie musiał przebić się do składu Boltonu. W sobotnim spotkaniu z Fulham nie zgrał, natomiast na ławce rezerwowych było miejsce dla o wiele mniej doświadczonego Jarosława Fojuta.

"Ebi dostał zgodę na wyjazd do Holandii w sprawach osobistych" - opowiada Fojut.

Gary Megson dyplomatycznie stwierdził, że Smolarek dostał czas na przystosowanie się do angielskiego stylu gry. Do tej pory jednak Ebi nie uczestniczył w choćby jednym treningu nowej drużyny.