Polak miał szczęście - w ostatniej chwili okazało się, że nie może zagrać Johan Elmander i jego kosztem Ebi wskoczył do wyjściowego składu Kłusaków. Ale miał również pecha, bo debiut przypadł na spotkanie z Arsenalem, drużyną, przeciwko, której trudno grać otwarty futbol. A że trener gospodarzy Gary Megson nie jest wielbicielem ofensywnej taktyki, napastnika naszej reprezentacji oglądaliśmy często w polu karnym... Boltonu, gdy próbował ratować swój zespół z opresji.

Reklama

Smolarek ustawiony był na prawej stronie. Czasami tylko wymieniał się pozycjami z wysuniętym do przodu Kevinem Daviesem, strzelcem jedynego gola dla Boltonu. Przez większość meczu Ebi i jego koledzy tylko patrzyli jak Arsenal rozgrywa piłkę, a kiedy Kanonierzy podkręcali tempo to efekty były piorunujące. W ciągu kilkunastu minut pierwszej połowy goście strzelili dwa gole (Eboue i Bendtner), a także dwa razy trafiali w słupek.

Smolarka zastąpił na boisku Mustapha Riga. I miał nieco więcej szczęścia od Polaka, bo w drugiej połowie Bolton dużo częściej gościł pod bramką Arsenalu. Z tych prób nic jednak nie wynikało, a goście cały czas kontrolowali sytuację i w końcówce strzelili trzeciego gola - autorstwa Denilsona.

O pierwszym występie Smolarek powinien jak najszybciej zapomnieć. Ocena polskiego napastnika na stronie SkySports to 4, w skali od 1 do 10, była druzgocąca. Najgorsza w całym zespole, obok Danny’ego Shittu, nigeryjskiego, klocowatego obrońcy (115 kg wagi). Ojciec Ebiego, Włodzimierz powiedział DZIENNIKOWI: "Nie oglądałem tego meczu".

Reklama

Może to i dobrze, panie Włodku...

W przeszłości przekonaliśmy się jak ważny może być debiut - choćby na przykładzie Grzegorza Rasiaka, który w pierwszych meczach, czy w barwach Boltonu, czy wcześniej Tottenhamu - nie zrobił niczego spektakularnego i jak wiadomo - nie nagrał się w tych klubach. Smolarek także może podzielić los Rasiaka. O ile dostanie jeszcze szansę od Megsona.

W meczu przeciwko nowej drużynie Ebiego nie zagrał polski bramkarz Łukasz Fabiański. Menedżer Arsenalu Arsene Wenger desygnował do gry Hiszpana Manuela Almunię, a Polak musiał zadowolić się miejscem na ławce rezerwowych.