Cały dzisiejszy etap przebiegał w bardzo trudnych warunkach. Praktycznie przez cały czas padał deszcz, a temperatura nie przekraczała 10 stopni. Przed to drogi były bardzo śliskie, a humory zawodników fatalne.

Reklama

Już na ulicach Lublina kolarze zaczęli ze sobą rozmawiać i doszli do wniosku, że rozgrywanie finiszu w tak trudnych warunkach jest zbyt niebezpieczne.

Cóż więc zrobili? Peleton zatrzymał się na linii mety i nie ukończył ostatniego okrążenia trasy. "Uznaliśmy, że finisz mógłby być zbyt niebezpieczny i postanowiliśmy wcześniej skończyć. Bezpieczeństwo kolarzy jest najważniejsze. Przepraszamy wszystkich kibiców" - powiedział po zakończeniu etapu Allan Davis, lider wyścigu.

Spiker, który budował napięcie przed metą, zaniemówił z wrażenia. Najbardziej rozżaleni byli jednak mieszkańcy Lublina, którzy mimo deszczu i zimna licznie zgromadzili się wzdłuż całej trasy prowadzącej ulicami miasta i przy mecie etapu.

Czesław Lang, dyrektor Tour de Pologne przypomniał, że z tego typu protesty zdarzają się w kolarskich wyścigach, ale dodał jednocześnie, że zazwyczaj dotyczy to sytuacji ekstremalnych. W opinii wielu ekspertów dzisiejsze warunki nie usprawiedliwiały tak ostrego protestu.

Zbigniew Spruch, wicemistrz świata zawodowców, jadący z wyścigiem jako komentator telewizyjny, był zdegustowany postępowaniem młodszych kolegów. "Kolarze z grup Pro Touru chyba dziś przesadzili..." - powiedział.

Głównymi prowodyrami strajku byli lider wyścigu Allan Davis i mistrz świata w jeździe na czas Fabian Cancellara. Protestem nie byli za to zachwyceni polscy kolarze, tym bardziej, że jednym z głównych bohaterów etapu był, podobnie jak we wtorek, Marcin Sapa. Po zakończeniu etapu Sapa tłumaczył, że on i jego koledzy byli przeciwni akcji protestacyjnej, ale zostali "przegłosowani" w peletonie i chcąc nie chcąc poddali się woli większości. "Trochę szkoda tej ucieczki i wysiłku, ale co mieliśmy zrobić?" - pytał.

W oficjalnym komunikacie komisja sędziowska poinformowała, że w związku z tym, iż kolarze zatrzymali się na jedną rundę (4,6 km) przed metą, dyrekcja wyścigu postanowiła uznać etap za nieważny.