Diagnoza, jaką usłyszał miesiąc temu w Australii, brzmiała poważnie: zerwany mięsień brzucha. "Jego dolna część poszła do góry, dolna do dołu, po prostu się zrolowały, a w środku powstała dziura. I tak już zostanie, obie te części nawet się nie stykają. Na szczęście zrosły się z innymi mięśniami i jeśli chodzi o siłę uderzenia na korcie, nic nie stracę" - tłumaczy DZIENNIKOWI Fyrstenberg, który przez ostatnie tygodnie intensywnie się rehabilitował.

Reklama

Leczenie nie jest jeszcze zakończone, przed nim seria masaży, które mają uelastycznić zrosty. "Za dwa tygodnie będę jak nowy" - zapewnia tenisista, który swój najbliższy turniej rozegra na twardych kortach w Indian Wells (początek 11 marca).

Przymusowe wakacje od tenisa Fyrstenberg spędził pracowicie. "Zrobiłem duży krok naprzód w mojej karierze naukowej, siedziałem w domu i uczyłem się do egzaminów" - żartował Fyrstenberg, student IV semestru zarządzania na akademii im. Koźmińskiego.

W tym czasie stały partner deblowy Mariusza Marcin Matkowski grał z innymi zawodnikami (w Dubaju z Rainerem Schuettlerem). "Sam go namawiałem do tej zdrady. Nie ma powodów, żeby na początku sezonu siedział w domu. Ale z partnerem z łapanki ciężko coś poważniejszego osiągnąć, brakuje zgrania" - tłumaczy Fyrstenberg. Obaj czekają już niecierpliwie na wspólną grę. "Na początku pewnie będę się obawiał serwować na sto procent, ale i tak to Marcin był w naszej parze <tym serwującym>".