Lekarze szpitala uniwersyteckiego w Odense po dokładnej analizie nowych zdjęć rentgenowskich stwierdzili w czwartek, że operacja nie będzie potrzebna i co z tego wynika - czas rekonwalescencji znacznie się skróci.

Reklama

W przypadku zabiegu Pedersen musiałby pauzować przynajmniej ok. pięciu tygodni. Teraz żużlowiec uważa, że będzie w stanie wystartować w Lesznie pod znieczuleniem i przy użyciu specjalnego usztywnienia dłoni.

>>>Pedersen miał wypadek. Nie obroni tytułu?

"Będę jeździł ze specjalnie skonstruowaną szyną, która usztywni kciuk. Jednak nie w tym leży mój problem i nie w bólu, który będę odczuwał, pomimo znieczulenia. W dzieciństwie w wypadku straciłem dwa palce właśnie tej teraz kontuzjowanej ręki. Teraz ze złamanym kciukiem i tylko dwoma sprawnymi palcami, wskazującym i małym będę miał problemy z trzymaniem kierownicy , a zwłaszcza operowaniem gazem" - powiedział Pedersen duńskiemu dziennikowi Ekstrabladet.

Żużlowiec opisał po rozmowie z lekarzami, że "zrośnięcie kciuka zabierze trzy tygodnie, a bóle przejdą dopiero po trzech miesiącach". Pedersenowi pozostaje wiara w to, że wyleczy się w dziewięć dni i wystartuje w Lesznie.