Od piątku Polska gra w Mińsku z Białorusią. Stawką może być utrzymanie się w Grupie I strefy euro-afrykańskiej, ale nasza reprezentacja nie zagra w najmocniejsym składzie. Zabraknie najlepszych singlistów Dawida Olejniczaka (196. miejsce w rankingu ATP) i Łukasza Kubota (216.). Zastąpią ich Michał Przysiężny (414.) i 17-letni junior Jerzy Janowicz (681.). Na Białoruś pojedzie też debel Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski - czytamy w "Gazecie Wyborczej".

Reklama

"Łukasz już po Rolandzie Garrosie powiedział, że nie chce grać. Dawid chciał jechać, ale gdy poprosiłem, by pojawił się na zgrupowaniu kadry w poprzednim tygodniu, stwierdził, że ważniejsze są dla niego mecze ligowe na Węgrzech" - mówi Anglik Nick Brown, który razem z Radosławem Szymanikiem kieruje polską reprezentacją.

Zdaniem związku ochota do gry wśród tenisistów zmalała, gdy część z nich straciła stypendia z programu PZT Prokom Team. Trzeba było ograniczyć liczbę otrzymujących je zawodników, między innymi o Kubota i Olejniczaka.

Prezes PZT Waldemar Dubaniowski wychwala za to Jerzego Janowicza, który mógł wyjechać do amerykańskiego Newport, gdzie dostał dziką kartę i kilka dni treningów z Andym Roddickiem, ale gdy dostał powołanie do kadry, wybrał Białoruś. W nagrodę Janowicz dostanie dziką kartę do challengera w Poznaniu. Olejniczak i Kubot nie mają już na nie co liczyć.