Mała flaga, której będzie używał Lepistoe, poprzednio należała do opiekuna kadry B Stefana Horngachera. Jeszcze wczoraj trwało przygotowywanie jej do nowego sezonu - pranie, suszenie i prasowanie. "Wygląda prawie jak nowa" - ocenił Fin, który w swojej długiej karierze przeżył wiele historii związanych z chorągiewkami.
"Pewnego razu nie mieliśmy pieniędzy na zatrudnienie człowieka zajmującego się przygotowaniem nart. Zaproponowałem jednemu ze swoich przyjaciół, że w zamian za sponsorowanie będę posługiwał się chorągiewką z logo jego firmy. Przystał na to i pojawiłem się na skoczni z żółtą flagą z czerwonym napisem "Start". Dużo czasu upłynęło, zanim ludzie zorientowali się, że to reklama. Wszyscy myśleli, że chodzi po prostu o słowo dające sygnał do startu" - śmieje się wspominając Lepistoe.
Finowi nigdy nie zdarzyło się zgubić lub zapomnieć chorągiewki na zawody. "To dzięki temu, że zawsze powierzam je opiece asystentów" - zdradza. W dzisiejszym konkursie drużynowym i niedzielnych zawodach indywidualnych wystartują najmocniejsi w tym momencie polscy skoczkowie. "Niewiele mogę powiedzieć o formie moich zawodników, ponieważ nie mieliśmy okazji porównać się z innymi reprezentacjami. Czy jesteśmy mocni, okaże się dopiero na skoczni" - mówi Lepistoe.