Już wczoraj sąd zdecydował, że Michał Majewski może opuścić mury aresztu. Sportowiec cieszył się, jak dziecko. Ale chwilę później okazało się, że zamiast na lotnisko, trafił na komisariat. Do wydziału dla cudzoziemców. Powód? Jego wiza straciła ważność, gdy przebywał w areszcie. Na szczęście udało się załatwić wszelkie formalności, a przede wszystkim zarezerwować bilet do Polski. To był warunek, żeby Michał wyjechał z Turcji. Ale musiał zapłacić karę za przedłuenie pobytu w Turcji.
Skończył się koszmar, jaki florecista przeżył w ostatnich miesiącach. Tureckie więzienia to jedne z najgorszych na świecie. Przemoc jest w nich na porządku dziennym. Niewykluczone, że tylko dzięki temu, iż Michał przebywał w specjalnym pomieszczeniu dla cudzoziemców, jakoś ten koszmar wytrzymał. "Całą sytuację bardzo dobrze znosi psychicznie. Z optymizmem patrzy w przyszłość i chce jak najszybciej wrócić do sportu” - mówi trener chłopaka.
19-letniego Michała Majewskiego zatrzymano na lotnisku w Izmirze 7 lipca. Pobił się z Turkiem, gdy z grupą polskich szermierzy czekał na odprawę paszportową przed powrotem do kraju z mistrzostw Europy. Za pobicie wciąż grozi mu kara więzienia do roku w zawieszeniu albo grzywna. Na wyrok poczeka jednak już w Polsce.