Zawodnik włoskiej Perugii był silnym punktem naszego zespołu. W kluczowych momentach zdobywał najważniejsze punkty. A po końcowym gwizdku sędziego długo nie mógł uwierzyć w zwycięstwo. "Chyba dopiero jutro, kiedy medal zawiśnie na naszych szyjach, naprawdę uwierzymy w ten sukces. A wierzę, że będzie to złoto" - mówi siatkarz.
Choć podopieczni Raula Lozano już osiągnęli historyczny sukces, jutro czeka ich najważniejszy mecz w życiu. W finale mistrzostw świata zmierzą się z Brazylią. ”Szanujemy rywala, bo Brazylijczycy zawsze są faworytem, gdziekolwiek się pojawią. Ale jeśli zagramy na luzie, stać nas na zwycięstwo” - zapowiada Świderski.
”W drugim secie nagle stanęliśmy. Prowadząc 16:12 popełniliśmy sześć prostych błędów w ataku. To się na nas zemściło, bo Bułgarzy wygrali seta. Ale na szczęście opanowaliśmy nerwy na samym końcu i awansowaliśmy do finału” - cieszy się ”Świder”.