Oczekiwał pan, że to właśnie z Polską spotkacie się w finale?
Wasz zespół zagrał świetny turniej, nie przegrał wcześniej żadnego meczu. Polska miała przewagę nad innymi drużynami, bo była zespołem. Raz najgroźniejszy był zawodnik z nr 10, raz z 13, innym razem z nr 2. To dawało wam dużą siłę. Po waszym meczu z Rosją wiedziałem, że się spotkamy. W całym turnieju zaprezentowaliście świetną siatkówkę. W finale nie mieliście szans, bo Brazylia równie dobrze zagrała przeciwko Polsce o pierwszy punkt, jak i ostatni. Uwielbiam widzieć taki ogień w oczach moich kolegów, pasję w grze. Zagraliśmy najlepszy mecz od czasu finału olimpijskiego w Atenach. A Polacy byli bardzo zdenerwowani. Przez siatkę widziałem w ich oczach obawę. Mieli trudności, żeby wyczyścić głowę z myśli, że to mecz o złoty medal.
Jaki jest sposób Brazylii na sukces?
Jesteśmy nie tylko drużyną, ale jedną wielką rodziną. To wielka różnica, bo bardziej motywuje do walki o każdą piłkę.
Jak udaje wam się motywować do takiej gry? Przecież wygraliście już wszystko można.
Ale siatkówka nadal sprawia nam ogromną przyjemność. Jest całym moim życiem i tak pozostanie. Ożeniłem się z siatkarką. W domu mówi się tylko o siatkówce, wszystko kręci się wokół niej.
Polacy podkreślali, że ostatnio siatkówka była dla nich raczej ciężką pracą.
Ale na pewno dobrze im zrobiła. Każdy musi ją wykonać. Taka jest kolej rzeczy.
Polacy mogą wam zagrozić w Pekinie?
Na pewno będą groźni. Tego jestem pewien.
Przegraliście w mistrzostwach z Francją. Dlaczego?
Bo dopiero po tym meczu się obudziliśmy. On nas orzeźwił i dał moc. Od tamtego spotkania graliśmy bardzo twardo, jak zwierzęta. I z ogniem w oczach.
Teraz będzie czas na świętowanie z żoną Christiną i dwuletnią córeczką?
Niestety, już w sobotę gram mecz w lidze włoskiej. Zobaczcie, przyjechał nawet prezes mojego klubu, żebym nie uciekł, bo rodzina tęskni. Gdy rozmawialiśmy podczas mistrzostw przez internet, córeczka mówiła, że mnie zabierze ze sobą i nie puści. Potem dodawała, żebym dla niej wygrał. Nie zawiodłem jej.
Zdobył pan 100 tys. dolarów dla najlepszego zawodnika mistrzostw świata.
To forma doceniania wysiłku całej drużyny. Podzielimy się nią: pół dla mnie, pół dla kolegów. Żałuję tylko, że najlepszym rozgrywającym nie został wybrany Ricardo. Jest świetny.
"Jesteśmy nie tylko drużyną, ale jedną wielką rodziną. To wielka różnica, bo bardziej motywuje do walki o każdą piłkę" - mówi DZIENNIKOWI Godoy Filho Gilberto, uznawany od kilku lat za najlepszego siatkarza na świecie. I nie ma się co dziwić. To Brazylijczyk został uznany najbardziej wartościowym zawodnikiem mistrzostw świata w Japonii.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama