Polacy zameldowali się w hotelu Concorde po ośmiu godzinach podróży o czwartej nad ranem miejscowego czasu. Zawodnikom musiało wystarczyć pięć godzin snu, bo czekała ich pobudka na śniadanie i poranny trening na bocznym boisku stadionu narodowego.

Nie udało się również zarezerwować hotelu w Abu Dhabi, gdzie 6 grudnia zostanie rozegrane spotkanie. Menedżer reprezentacji Jan de Zeeuw z trudem znalazł lokum w oddalonym o 100 kiliometrów Dubaju. "Hotel w centrum miasta to nie jest to dobre miejsce dla piłkarzy" - powiedział DZIENNIKOWI De Zeeuw.

W Emiratach jest grubo ponad 20 stopni Celsjusza, ale w dniu przyjazdu Polaków po raz pierwszy od dwóch lat spadł deszcz. Arabowie byli zachwyceni, a Polacy zdziwieni. Warunki do treningów są idealne. Beenhaaker ma czas aby spokojnie przyglądać się kandydatom do swojej drużyny aż do środy. Drużyna trenuje w Dubaju, niedaleko od hotelu.

Nikt nie ukrywa, że największe nadzieje trenerzy wiążą z Bartłomiejem Grzelakiem. Napastnik Widzewa wpadł w oko Beenhakkerowi już dawno i był przymierzany do powołania na poprzednie zgrupowania, ale zawsze stawało coś na przeszkodzie. Teraz Grzelak ma idealną szansę aby błysnąć. "To będzie wielki piłkarz. Mówię wam. W takich sytuacjach nigdy się nie mylę" - prorokował Kaczmarek.

Kadrowicze wczoraj trenowali dwa razy. Na dziś też zaplanowano zajęcia na przedpołudnie i wieczór. Jutro w godzinie meczu biało-czerwoni poznają stadion w Abu Dhabi, gdzie zostanie rozegrany mecz. "Gramy o 15 czasu polskiego. Chcieliśmy później, ale gospodarze się nie zgodzili. Wieczorem muszą się modlić" - wyjaśniał de Zeeuw.