"W czasie posiedzenia znacząco zmieniała się postawa oskarżonego. W związku z tym sąd nie przychylił się do naszego wniosku" - mówi dziennikowi.pl prokurator Krzysztof Grzeszczak z Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej z Wrocławskiej Prokuratury Okręgowej. Według informacji dziennika.pl, Robert W. zmienił swoje wcześniejsze zeznania i poszedł na współpracę z prokuraturą. Sąd zatem nie musiał go aresztować, a tego domagała się wcześniej prokuratura.
Teraz podejrzany o ustawianie meczów arbiter ma zakaz opuszczania kraju. Dziś będzie dalej przesłuchiwany przez wrocławskich śledczych. Jeszcze podczas czwartkowych przesłuchań Robert W. zapewniał, że jest niewinny i uparcie twierdził, że oskarżenia o handel meczami to pomówienia. Kiedy jedna z dziennikarek spytała go, co sądzi na temat świąt w areszcie, długo milczał. Wygląda na to, że to pytanie dało mu do myślenia.
Nieoficjalnie wiemy, że dziś na sali rozpłakał się i mówił, że święta chce spędzić z rodziną, a nie w areszcie. Arbiter uznał, że lepiej wydać kolegów-oszustów, niż robić przykrość rodzinie.
Wrocławski sąd odrzucił też zażalenie prezesa Arki Gdynia Jacka M. i krakowskiego sędziego Artura Sz. Obaj mężczyźni spędzą Boże Narodzenie za kratkami.
Olbrzymi sukces wrocławskiej prokuratury. Piłkarski sędzia pierwszoligowy Robert W. jeszcze wczoraj szedł w zaparte. I zapewniał, że jest niewinny. Jak dowiedział się dziennik.pl, podczas piątkowego przesłuchania podejrzany całkowicie zmienił swoje zeznania! Płakał jak dziecko i chętnie opowiadał o korupcji.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama