"Codziennie przed południem spędzam trzy godziny w szpitalu. Po południu, pod okiem masażystki lub lekarza, ćwiczę jeszcze dwie i pół godziny w domu. Nie, nie poddaję się" - mówi żużlowiec. Otuchy dodają mu kibice i przyjaciele ze szkoły narciarskiej, którzy wpłacają pieniądze na specjalnie utworzone konto. Chcą pomóc w rehabilitacji sportowca.

"Są postępy. Poruszam nogami i zacząłem zginać kolana. Nie tracę nadziei, że znów stanę na nogach" - mówi na łamach prasy Wilk. I wierzy, że dzięki swojej wytrwałości wróci do uprawiania sportu. "Po Nowym Roku śnieg na pewno spadnie i na okolicznych stokach będziemy codziennie prowadzić zajęcia" - zapewnia zawodnik KSŻ Krosno.