Kolejnego, czyli 21. w jej karierze. 20. poprawiła w sobotę w Doniecku. Na zeskoku płakała jak dziecko. "Wreszcie mam za sobą wszystkie ciężkie chwile" -tłumaczyła. Jakie ciężkie chwile? Poprzedni sezon był dla niej bardzo trudny. Przeprowadziła się do Monako, zmieniła trenera. Jewgienija Trofimowa zastąpił Witalij Pietrow, szkoleniowiec legendarnego Siergieja Bubki. W sezonie letnim nie poprawiła żadnego rekordu świata.

W Doniecku dwa razy atakowała 4,92 m, czyli o 1 cm wyżej od dotychczasowego, własnego rekordu halowego. Dwa razy nieudanie. Wtedy zdecydowała się na niecodzienny krok. Ostatnią próbę przeniosła na 4,93. I skoczyła! "Czułam się dzisiaj bardzo pewnie. To nie jest mój ostatni halowy rekord świata w tym sezonie" - zapowiedziała.

Isinbajewa skakała przy utworze "Impossible is possible". "Udowodniłam, że niemożliwe jest możliwe" - skomentowała Isinbajewa. "Mam nadzieję, że ludzie będą powtarzać sobie to zdanie w normalnym życiu" - dodała. Do Polski Isinbajewa (podróżowała razem z Moniką Pyrek) doleciała wczoraj. Z wielkimi problemami. W Kijowie był mróz i z oblodzonego pasa startowego nie puszczano samolotów. W Warszawie wstrzymywano samolot, którym miała dotrzeć do Bydgoszczy. Kiedy ogłoszono kolejne opóźnienie, samolot do Bydgoszczy odleciał.

Późnym popołudniem Isinbajewa wreszcie dotarła do Warszawy, po czym przesiadła się do samochodu i tak dotarła do Bydgoszczy. Niestety, pojechała bez swoich tyczek, bo te były za długie i nie zmieściły się do samolotu. Mają je dowieźć dopiero dzisiaj. Isinbajewej może poprawić humor kolejny rekordowy skok. W Doniecku za swój występ dostała 50 tys. dol. i kilogramową sztabkę złota. "U nas za halowy rekord dostanie 30 tys., ale euro. A 50 tys. euro za absolutny rekord, czyli 5,02. Jesteśmy przygotowani ta taki wydatek" - mówi Paweł Januszewski, były mistrz Europy w biegu na 400 m ppł, dyrektor marketingu zawodów Pedro's Cup.

"Wszystko wskazuje na to, że organizatorzy będą musieli zapłacić Jelenie za kolejny rekord" - mówi Artur Partyka. Najlepszy skoczek wzwyż świata lat 90. zna trenera Isinbajewej z czasów swojej kariery, kiedy Pietrow współpracował z Bubką. "To przesympatyczny człowiek, a do tego wybitny fachowiec" - twierdzi Partyka. "Trochę czasu musiało upłynąć, zanim się dogadali i zrozumieli. Pietrow zmienił technikę Jeleny, a wiadomo, że wtedy trzeba też dokonać zmian w innych elementach treningu. Dlatego z poprzednim sezonie Isinbajewa często się męczyła, traktowała go wręcz ulgowo. Nie było mistrzostw świata ani igrzysk, więc mogła sobie na to pozwolić. A i tak skoczyła ponad 4,90!" - dodaje.

Ile będzie skakać w tym sezonie, kiedy wszystko ma poukładane? "Będzie poprawiać rekord za rekordem" - twierdzi Partyka. "Na stadionie 5,05, a może nawet 5,10" - mówi.