Do walki Andrzej Gołota przygotowuje się na obozie w Wiśle. "Ale tu jest fantastyczne powietrze"- zachwycał się nasz bokser. "Czuję się tu świetnie. Tęskniłem za Wisłą. Przecież jako amator wielokrotnie przyjeżdżałem do ośrodka Startu" - przypomina "Faktowi" pięściarz.
Wczoraj po porannej przebieżce Gołota wybrał się na spacer i nagle stanął jak wryty. Jego oczom ukazał się mały fiat. W takim samym kolorze jak jego koszulka. "Ale by mi pasował!" - uśmiechnął się bokser, który ma... 193 cm wzrostu i waży ok. 112 kg.
Gdy dowiedział się, że za pieniądze, które dostanie w sobotę po walce z Batesem, mógłby sobie kupić z tysiąc takich maluchów, pokręcił z niedowierzaniem głową. Ten, który stał w Wiśle, jest wart około 500 zł, a Gołota zarobi pół miliona.
Mistrz nie spełnił jednak swojej fanaberii. Obejrzał dokładnie auto, ale podjęcie decyzji o kupnie przełożył na przyszły tydzień. "Teraz czas skupić się wyłącznie na boksie. Prezent wybiorę sobie po zwycięstwie" - uśmiechnął się Gołota.