Gołota nadal wzbudza wielkie emocje. Gdy wchodził na ring w Katowicach, by walczyć z Jeremy Batesem, cała sala krzyczała: "Andrzej, Andrzej!". Ci sami ludzie, którzy psioczyli na Gołotę, gdy przegrywał, teraz byli wniebowzięci po zakończonym pojedynku. Pod koniec drugiej rundy sędzia ogłosił zwycięstwo Polaka przez techniczny nokaut, bo Amerykanin miał już dość walki.

Reklama

Rywal naszego boksera nie był w stanie zrobić mu krzywdy. Uderzył go jednak głową i rozciął łuk brwiowy. Gołota był spięty w ringu, ale niesiony dopingiem kilkutysięcznej publiczności szybko rozprawił się z Batesem. Fani zgotowali mu owację na stojąco. Po Spodku niosło się gromkie "Dziękujemy!", niektórzy śpiewali "Sto lat!". "Dziękuję kibicom za przyjęcie. To było wspaniałe. Potrzebowałem wygranej we własnym kraju. Niedługo będę gotowy do pojedynku o mistrzowski tytuł" - powiedział Gołota.

Don King, promotor Polaka, twierdzi, że Andrzej już za dwa-trzy miesiące może bić się o pas mistrza świata. Kibice liczą, że taka walka odbędzie się w naszym kraju. Wówczas Adam Małysz z pewnością znów chciałby obejrzeć Gołotę na żywo.

Ale nie tylko on. Pod wrażeniem walk Gołoty i Tomasza Adamka był również Jerzy Dudek. "Zawsze chciałem obejrzeć Gołotę na żywo. On i Adamek to najlepsi polscy bokserzy. Fajnie, że zobaczyłem ich zwycięstwa" - stwierdził słynny bramkarz, który po sezonie opuszcza Liverpool, choć jeszcze nie wie, do jakiego klubu pójdzie.