"Nic nie jest przesądzone, ale liczę się z taką decyzją" - powiedział. Dobrucki przebywa obecnie pod opieką dr. Ziemowita Dobrzyckiego, który leczył jego wcześniejsze kontuzje.
"Perspektywa nie jest najlepsza, bo jeśli przyjmiemy to leczenie, które prawdopodobnie będzie konieczne, czekają mnie dwa, trzy miesiące w łóżku, a potem rehabilitacja, więc trochę to potrwa - dodał żużlowiec. - Już trzykrotnie miałem uraz kręgosłupa".
"W obecnej sytuacji najważniejszy jest dla mnie powrót do zdrowia" - zaznaczył.
Wspierają go w tym najbliżsi, drużyna i działacze Falubazu oraz kibice z całej Polski. "Do mnie i mojej rodziny dociera wiele dowodów sympatii, sms-ów, telefonów, listów pełnych otuchy. Wszystkim bardzo dziękuję" - dodał.
Prezes zielonogórskiego klubu Robert Dowhan wierzy, że Dobrucki wróci jeszcze na tor. "Wierzę, że jego organizm okaże się silniejszy, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Wierzę, że jeszcze zobaczę go na torze" - powiedział PAP Dowhan.
Szef Falubazu zaznaczył, że szuka też pomocy dla Dobruckiego u poznańskich i zielonogórskich specjalistów. "Rozmawiałem z szefem neurochirurgii w Zielonej Górze dr. Pawłem Jarmużkiem oraz ordynatorem ortopedii dr. Lesławem Mądrym i patrzę na przyszłość Rafała bardziej optymistycznie. Decyzję o tym, jakie będą dalsze kroki, należy pozostawić jednak Rafałowi i jego rodzinie. Jesteśmy w stałym kontakcie. Może na nas liczyć w każdej sytuacji" - dodał Dowhan.
W niedzielnym meczu Caelum Stali Gorzów z Falubazem (56:33) na ostatnim okrążeniu szóstego wyścigu żużlowiec zahaczył motocyklem o dmuchaną bandę i upadł z impetem na tor. Ma pęknięte dwa kręgi piersiowe.
W 2000 roku, gdy był zawodnikiem Polonii Piła, Dobrucki miał uszkodzony szyjny odcinek kręgosłupa. Pięć lat później, kiedy jeździł w Unii Leszno, doznał urazu na odcinku lędźwiowym.
Rafał Dobrucki pochodzi z Leszna. Od 2008 roku reprezentuje zielonogórski klub, z którym wywalczył brązowy (2008 r.), złoty (2009 r.) i srebrny (2010 r.) medal drużynowych mistrzostw Polski.