Razem z nim z tego środka transportu skorzystały żona Iza oraz córka Karolina, które także wezmą udział w trwającej tydzień imprezie (pojadą autami dla VIP-ów). To wielkie udogodnienie, bo większość uczestników oraz organizatorzy rajdu jechali do Maroka samochodami. A to bardzo długa i męcząca wyprawa. W zależności od pojazdu (zwykły samochód, bus, ciężarówka, laweta lub rajdowy potwór) pokonanie liczącego 2600 kilometrów dystansu między Zgorzelcem, gdzie mieści się siedziba zespołu Małysza, a hiszpańskim portem Almeria zajmuje od 26 godzin do czterech dni! Do tego dochodzą trwająca 6 godzin podróż promem do położonego w Afryce Nadoru oraz formalności związane z przekroczeniem marokańskiej granicy. A zaraz po tym zmordowani podróżą przez pół Europy uczestnicy mają ruszyć na liczącą ponad 2500 kilometrów, prowadzącą przez pustynię, wydmy i góry trasę.

Reklama

Rodzinie Małyszów te katusze zostały oszczędzone. Adam i jego bliscy do Nadoru przylecą samolotem. Nie będzie to tania podróż, bo ich bilety kosztowały po 3 tysiące złotych. Jednak dzięki temu na zaplanowany w sobotni poranek start dotrą w kilka godzin, a do swoich samochodów wsiądą wypoczęci.

"To dla Izy zupełnie nowe doświadczenie, inny świat" - mówił przed rajdem Adam. "Jest bardzo dobrym kierowcą, poza tym jedzie w kategorii VIP, więc nie grozi jej tam większe niebezpieczeństwo. Pewnie bardziej obawia się o mnie, ale zabezpieczenia w samochodzie, nawet przy dachowaniu, sprawią, że nic złego stać nam się nie może".

>>>Czytaj także: To nie piłkarz tylko pacjent