"Właśnie sobie przypominam, jak się jeździ na 26-calówce. Wprowadzam nowinki, testuję rower z jedną tarczą z przodu i z elektryczną przerzutką na tylne koło. Przyznam, że nie wiem, które koła, większe czy mniejsze, wybiorę na olimpiadę" - powiedziała PAP Włoszczowska.
Po mistrzostwach świata Włoszczowska wygrała pięć wyścigów, a zwycięską serię przerwano jej tylko w holenderskim Gieten, gdzie zajęła trzecie miejsce. Na zakończenie sezonu triumfowała w miniony weekend w wyścigu JBG2 w Ustroniu.
"Bardzo się cieszę, że sezon wreszcie się skończył. Trwał o tydzień dłużej niż przed rokiem. W sumie odniosłam dziesięć zwycięstw. Teraz jeszcze trochę pojeżdżę na rowerze, a potem założę narty biegowe. Nie mogę się już doczekać tych nart" - dodała.
W lutym w Szklarskiej Porębie odbędą się pierwsze w Polsce zawody narciarskiego Pucharu Świata. W sposób szczególny chce je potraktować mistrzyni olimpijska Justyna Kowalczyk. Niewykluczone, że w jakiejś imprezie towarzyszącej wystąpi również Włoszczowska.
"To są przecież moje rodzinne strony. Dostałam zaproszenie od organizatorów na bieg pod górę, na Szrenicę. Być może wystartuję, ale jeszcze nie wiem czy będę w tym czasie w domu. Na pewno pobiegnę w jakichś zawodach amatorskich. Rok temu zadebiutowałam w Biegu Gwarków i nawet go wygrałam w swojej kategorii. Startowałam razem z mężczyznami. Biegliśmy stylem łyżwowym. To była dla mnie wielka frajda" - powiedziała.
W oczekiwaniu na śnieg Włoszczowska wybiera się na wakacje. "W listopadzie pojadę na tydzień do Egiptu, będę nurkować w Morzu Czerwonym. Podobno raz w życiu trzeba tam pojechać i wystarczy. Więc dla mnie teraz będzie ten jeden raz".