Ojciec naszych tenisistek wspomina, jak "Isia" i Ula zaczynały grać w tenisa na kortach w Grunau. "Ula była wtedy niższa niż siatka na korcie, a Agnieszka ledwo ją przewyższała. Dostaliśmy zaproszenie, by zagrać pokazówkę, bo klub obchodzi właśnie swoje pięćdziesięciolecie. Mamy tam wielu przyjaciół i kibiców, więc zgodziliśmy się od razu - opowiada "Gazecie Wyborczej" Radwański.
Początkowo Agnieszka i Urszula miały zagrać przeciwko sobie, ale młodsza z sióstr Radwańskich nie pojechała do Niemiec. Czeka na chińską wizę "Ula ma w przyszłym tygodniu jechać na turniej do Chin. Niestety, na lotnisku w podkrakowskich Balicach okazało się, że osoba, która nie skończyła 18 lat, bez paszportu nie może wyjechać z Polski. Ani legitymacja szkolna, ani licencja Polskiego Związku Tenisowego ze zdjęciem strażników nie przekonały" - mówi trener.
Dlatego w Gronau Agnieszka Radwańska zmierzyła się z Niemką Angelique Kerber (której rodzice pochodzą z Polski). "Isia" wygrała 6:4, 3:2. "Ale wynik nie jest najważniejszy. W Gronau bardzo dobrze nas pamiętają, córki mają tam wiernych fanów. Wszyscy bardzo się cieszą, że dziewczyna, która grała kiedyś w ich klubie, jest teraz w pierwszej trzydziestce na świecie" - opowiada dumny ojciec.
Agnieszka Radwańska miała w ten weekend podróż sentymentalną. Zagrała mecz towarzyski w niemieckim Gronau. To właśnie tam na przełomie lat 80. i 90. rozpoczęła swoją przygodę z tenisem. Trenerem w lokalnym klubie Gruen-Gold Gronau był jej ojciec Robert Radwański. Polka dostała od niemieckich kibiców owację na stojąco.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama