"Wykorzystywali moją naiwność. Najpierw dzwonili, wypytywali o wszystko, a potem czytałem w gazetach, że to ja ponoszę winę za całe zło w polskim futbolu" - żali się Michał Listkiewicz w rozmowie z "Życiem Warszawy".

Daje taki przykład: "Na lotnisku zaatakowało mnie zza węgła dwóch dziennikarzy z innych redakcji. Zanim zdążyłem się zorientować, o co chodzi, zostałem zarzucony oskarżeniami. Czy to ja odpowiadam za kryzys polskiej piłki?! Gdyby nie ja, nie mielibyśmy finałów mistrzostw Europy 2012!" - przekonuje.

Reklama

Prezes PZPN stawia sprawę jasno. "Jeżeli będę się wypowiadał, to oficjalnie i bardzo rzadko. Tylko na wyjątkowo ważne tematy, czyli finały Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie" - mówi Listkiewicz.