"Cieszę się, że zagrałem w tych meczach ligowych, bo to zrekompensowało mi choć trochę fakt, że święta spędziłem bez rodziny" - mówi "Faktowi" polski bramkarz. "Rodzice nie przyjechali do Manchesteru, a dziewczyna poleciała do Polski, bo nawet w dzień wigilijny byłem więcej w klubie niż w domu!" - żali się Tomek.

Reklama

Kuszczak na wigilijną kolację poszedł do znajomych. Następnego dnia rano był na treningu, a po południu stawił się w hotelu na zbiórce przed wyjazdem do Sunderlandu. "Cóż, liga angielska gra na okrągło i trzeba się z tym pogodzić" - podkreśla Tomek. "Pierwszym bramkarzem Manchesteru jest Edwin van der Sar, ale ja cały czas jestem gotowy do wyjścia na boisko w każdej chwili. Tak, jak w te święta..." - mówi 25-letni bramkarz.

Oprócz treningów i meczów, w okresie świątecznym piłkarze Manchesteru mają też więcej niż zwykle spotkań z kibicami. "Jesteśmy dzieleni na grupy i odwiedzamy młodych fanów w szpitalach, sierocińcach i szkołach" - opowiada Kuszczak. "Ostatnio wraz z Waynem Rooneyem, Rio Ferdinandem, Wesem Brownem, Nemanją Vidiciem i Chris Eaglesem byliśmy u małych pacjentów w pewnym szpitalu. Ależ się dzieciaki cieszyły!"

Świąteczne mecze są nie mniej zacięte od spotkań rozgrywanych w innym czasie. "Tylko na trybunach czasami panuje senna atmosfera. W tym okresie Anglicy przesiadują dłużej niż zwykle w pubach. Później na mecze przychodzą niewyspani i zamiast chóralnych śpiewów słychać zawodzenie" - śmieje się polski bramkarz.

Według Kuszczaka kolejne mecze w barwach Manchesteru powinny zwiększyć jego szanse na wyjazd na mistrzostwa Europy. W tym sezonie wystąpił już w dziesięciu spotkaniach ligowych i pucharowych, ale - co dziwne - nie rozegrał jeszcze ani minuty w reprezentacji Polski. "Będę walczył do końca, aby znaleźć się w kadrze na mistrzostwa Europy. Nikt i nic mnie nie zniechęci do reprezentacji" - podkreśla Kuszczak.