"Gora" niedawno przebywał na testach w Ipswich Town, ale raczej nie podpisze kontraktu z tym klubem. "Menedżer powiedział mi, żebym poczekał do 10 stycznia. Wtedy Anglicy mają dać ostateczną odpowiedź. Nie liczę jednak, że zagram w tym klubie. Gdybym spodobał się trenerom w Ipswich to nie zastanawialiby się ani chwilę" - mówi Gorawski.
Piłkarz przebywa teraz na Śląsku i jest coraz bardziej zdenerwowany, że nie wie, gdzie będzie występował. Trenuje indywidualnie. "Najbardziej marzy mi się powrót do Wisły Kraków. Nikt jednak z tego klubu nie kontaktował się ze mną, więc chyba nie są zainteresowani moją osobą" - dodaje.
Trzech lat występów w FK Moskwa nie wspomina mile. Szczególnie ostatni okres był trudny. "Trener Leonid Słucki nie stawiał na mnie. Miałem z nim parę konfliktów i już dawno chciałem opuścić ten klub. Teraz Słuckiego nie ma w FK, a przyszedł Oleg Błochin. Działacze zaproponowali mi, żebym pojechał na zgrupowanie i wtedy nowy szkoleniowiec podejmie decyzję, czy chce mnie w swoim zespole. Ale ja już za długo tam byłem. Trzy lata wystarczyły, żeby się zrazić do FK. Na obóz nie wybieram się" - mówi stanowczo.
W Szinniku występowali do niedawna bramkarz Jarosław Tkocz i obrońca Krzysztof Łągiewka. Szczególnie ten drugi wyrobił w Jarosławiu dobrą markę dla polskich piłkarzy. "Trudno siedzieć bezczynnie w domu. Jeśli w ciągu dwóch tygodni nie znajdę klubu, to zastanowię się nad propozycją z Szinnika. O ile jeszcze będzie aktualna. Rosja to jednak ostateczność" - mówi Gorawski.