Olisadebe miał na Cyprze przypomnieć sobie, jak gra się w piłkę. Bo co do tego, że grać w nią potrafi jak mało kto, nikt chyba nie ma wątpliwości. Początkowo wszystko układało się znakomicie. "Oli" w debiucie strzelił dwie bramki w ciągu dwóch minut i... się zaciął. "Nie wiem, o co chodzi" - mówi rozgoryczony Olisadebe. "Może problem jest w tym, że tu gra się inaczej. Normalnie są obrońcy, pomocnicy, napastnicy. A w moim cypryjskim zespole nie ma na przykład... skrzydłowych. W ogóle! W jednym miejscu ścisk, a na bokach pusto. Ciężko w takiej sytuacji dostać dobre podanie pod bramką" - dodaje napastnik.

Reklama

Były reprezentant Polski, który na wyspę Afrodyty trafił tylko po to, by wrócić do wielkiej formy i na nowo się wypromować, boi się, że jak tak dalej pójdzie, to zostanie na Cyprze dłużej. "Spędziłem tu na razie pół roku i nie zanosi się na zmiany w najbliższym czasie. Nie ma się co czarować, im dłużej tu zostanę, tym szansa na zmianę będzie mniejsza" - powiedział Olisadebe.