Pana szefowie i kolega z zespołu Nick Heidfeld mówią o wygraniu wyścigu w 2008 r. Pan podchodzi do tego spokojniej?
Też chciałbym wygrać, ale jeżeli stanie się inaczej, nie będę dramatyzował. Wiem o naszym samochodzie więcej od państwa, więc mogę powiedzieć, że jest to jak najbardziej realne Nie jesteśmy największym i najbogatszym zespołem w Formule 1, ale u nas odpowiedni ludzie pracują na odpowiednich stanowiskach. To musi przynieść efekty. Na pewno przyszła pora, by odnosić jakieś znaczące wyniki.

Reklama

W 2007 roku nie wywalczył pan ani jednego miejsca na podium. Czy to było bardzo frustrujące?
Na pewno nie było miłe. To pierwszy rok od 1995, kiedy coś takiego mi się przytrafiło. Mam nadzieję, że ostatni.

Która zmiana w konstrukcji bolidu na nowy sezon będzie miała największe znaczenie?
Zmian jest kilka, ale ja chciałbym, żeby bolid przede wszystkim był niezawodny.

Nie będzie już kontroli trakcji. Nie narzeka pan na ten przepis?
Po testach w Barcelonie jestem dobrej myśli. Pracowaliśmy nad tym, żeby bez kontroli trakcji samochód był przewidywalny, zwłaszcza podczas przyśpieszania. Bolid ma teraz większe przednie skrzydło, dzięki czemu zwiększa się jego docisk i manewrowość. Rok temu musiałem się przystosować do nowych opon, teraz to samo jest z brakiem kontroli trakcji. Nie widzę problemu, poza tym samochód prowadzi się naprawdę łatwo. I tak wygra najszybszy kierowca w najszybszym bolidzie.

Reklama

W ubiegłym sezonie mieliście duże problemy ze skrzynią biegów. Teraz może być gorzej, bo jedna skrzynia musi wytrzymać aż cztery weekendy Grand Prix.
Proszę pamiętać, że rok 2007 już się skończył. Mam nadzieję, że nasze problemy ze skrzynią też. Dużo się nauczyliśmy na własnych błędach. Ja widzę poprawę, zwłaszcza po ostatnich testach.

Zmieniło się coś w kokpicie? Będzie pan miał więcej miejsca?
Będę korzystał z zeszłorocznego siedzenia, ale jest mała poprawa na przedzie bolidu - mam minimalnie więcej miejsca na nogi.

Nie czuje pan obaw, jak kilku pana kolegów, przed startem w nocnym wyścigu w Singapurze?
Nie. Jestem pewien, że trasa zostanie oświetlona na tyle, byśmy czuli się bezpiecznie. Dla kierowcy to niewielka zmiana, większa chyba dla kibiców. FIA (Federacja Sportów Samochodowych) zadba o każdy szczegół, by nikomu nic złego się nie stało.

Reklama

Wy chcecie zaatakować McLarena i Ferrari, a was team Renault. Znowu jest z nimi Fernando Alonso i mogą być niebezpieczni.
W Formule 1 zawsze jest zespół, który może namieszać w czołówce. Przykładem jesteśmy my i to, co zrobiliśmy w 2007 r.

Zadziwił pan wszystkich mówiąc, że pana sportowym bohaterem jest Ronnie O'Sullivan, mistrz snookera. Skąd ten wybór?
Nigdy go nie spotkałem, ale doceniam jego klasę. To kompletnie inny sport od tego, który ja uprawiam. W snookera gram słabo, więc podziwiam człowieka, który robi to znakomicie.

Nie obawia się pan, że Heidfeld będzie liderem teamu, a pan numerem 2?
Nie myślę o tym. To decyzja szefów. Ja zawsze robię to, co do mnie należy. Nie porównuję się z nikim. Na torze mam 21 rywali, z których każdy musi być dobry, skoro trafił do Formuły 1.