Po sobotniej walce z Mike'em Mollo wszyscy się dziwili, skąd czterdziestolatek miał w sobie tyle sił. Walczył przez 12 rund, w zawrotnym tempie, z młodszym o 13 lat rywalem. I okazał się lepszy od "małolata". Wygrał pewnie na punkty, mimo iż pod koniec walki lewe oko miał tak zapuchnięte, że nic na nie nie widział! "Andrzej ma jeszcze coś do udowodnienia" - mówiła Mariola. "On spełnia swoje marzenia i jest coraz bliżej celu. A ja wspieram go, jak mogę" - dodała żona boksera.
Mollo nabił Gołocie olbrzymią śliwę pod lewym okiem. Po walce Mariola siedziała z mężem w szatni i okładała mu twarz lodem. To ona pierwsza uspokoiła dziennikarzy, że Gołota czuje się dobrze. Czy chce, by jej mąż, mimo czterdziestki na karku i blisko 30 lat boksowania, nadal to robił. "Chcę, żeby był szczęśliwy. A że odbywa się to w taki sposób, to trudno. Powiedziałam mu, że skoro dał sobie radę z sędzią, który nie zauważał fauli rywala, to jest gotowy do walki o mistrzostwo świata. Mistrzostwo wielkiej federacji, bo te "małe" pasy już go nie cieszą. Czy pokona młodszych mistrzów? Po tym, co pokazał w walce z Mollo, widać, że może pobić każdego. Andrzej dawno odkupił swoje winy, tyle razy udowodnił, że walczy z sercem. Dorósł do tytułu mistrza" - powiedziała Mariola.
Gołota zadziwił wszystkich. Po pojedynku z Mollo stwierdził, że najbliższa walka wcale nie musi być o tytuł. "Być może będę się bił w Polsce" - powiedział. Jego menedżer Ziggy Rozalski twierdzi, że to bardzo prawdopodobne. Czy to dobre posunięcie? Gołota zrobi frajdę polskim kibicom, ale czas ucieka i być może o wymarzony pas będzie walczył już jako 41-latek. "Andrzej przede wszystkim musi odpocząć, bo przez ostatni rok ciągle trenował i walczył dwa razy. A potem musi porozmawiać z żoną i podjąć decyzję, co dalej. Ja czekam też na to, co nam powie promotor Don King" - mówi trener Polaka Sam Colonna.