Dla kielczan pozyskanie bramkarza reprezentacji Polski ma być idealnym rozwiązaniem. Wśród wad zespołu Kolportera najczęściej wymienia się właśnie brak klasowego bramkarza oraz prawdziwych przywódców w szatni. Kowalewski może spełnić obydwa warunki. Nawet w moskiewskim Spartaku był kapitanem zespołu, o co obcokrajowcowi (szczególnie Polakowi) nie jest łatwo. Wraz z Piotrem Świerczewskim mógłby stworzyć świetną atmosferę i bardzo pomóc na boisku.
Pierwszym bramkarzem Kolportera Korony był jesienią Maciej Mielcarz -- bramkarz uważany za solidnego, ale... nic więcej. Kielczanie nie mogą pozwolić sobie wiosną na stratę głupich punktów, dlatego szukają zawodnika, który nie tylko nie zawali żadnej bramki, ale jeszcze pomoże w najtrudniejszych sytuacjach. Są skłonni przeznaczyć na zakup takiego golkipera sporo pieniędzy, bo właściciel klubu Krzysztof Klicki deklaruje zdecydowanie: "Interesują mnie w tych rozgrywkach tylko europejskie puchary".
Nieoficjalnie wiadomo, że największym problemem może być długość kontraktu. Walczącemu o wyjazd na mistrzostwa Europy Kowalewskiemu najbardziej odpowiadałaby umowa na pół roku. Kielczanie podpisują z reguły dłuższe kontrakty, ale w tym przypadku, gdy nie trzeba płacić sumy odstępnego, może dojść do porozumienia. Tym bardziej, że wielkim kłopotem nie są wymagania finansowe Kowalewskiego - wstępne rozmowy pokazały, że szybko dogada się z Krzysztofem Klickim. Pieniądze są teraz dla niego mniej ważne niż powrót do formy i na boisko.
Kowalewski cieszy się dużym zaufaniem Fransa Hoeka, trenera bramkarzy reprezentacji Polski. Był powoływany na zgrupowania nawet wówczas, gdy w Moskwie siedział na trybunach. Holender chwali go za zaangażowanie na treningach i ambicję. Na Euro 2008 może jednak nie pojechać, jeśli nie zacznie regularnie bronić. Kolporter Korona na pewno da mu taką szansę. Oficjalne deklaracje będą takie, że najpierw musi wygrać rywalizację z Mielcarzem, ale tak naprawdę będzie miał pewne miejsce w bramce.
Te wszystkie rozważania mogą oczywiście nie znaleźć odbicia w rzeczywistości, jeśli do tematu polskiego bramkarza powróci Lazio. Kowalewski ostatnie kilka dni spędził w leżącym kilkanaście kilometrów od Rzymu ośrodku tego klubu. Znalazł trochę czasu na zwiedzanie Wiecznego Miasta - był m.in. w centrum, w Watykanie i na grobie Jana Pawła II. Najwięcej czasu zajmowały mu jednak treningi.
"Wojtek zrobił wspaniałe wrażenie na prezesie klubu Lazio Claudio Lotito oraz na trenerze Delio Rossim. Powiedzieli, że od strony technicznej i przygotowania fizycznego spełnia on wszelkie wymagania, by być piłkarzem ich klubu. Podkreślali też prefesjonalizm i dobre wychowanie Kowalewskiego" - zapewnia DZIENNIK Gianluca Di Carlo.
Włoski menedżer zajmującym się transferem Polaka nadal ma nadzieję, że Lazio w ostatiej chwili zdecyduje się na byłego bramkarza Spartaka. "Oczekuję na konkretne wyjaśnienie ze strony prezesa rzymskiego klubu. To prawda, że Kowalewski zgodził się na przyjazd do ośrodka Lazio wiedząc doskonale, że musi poczekać, czy klub nie kupi J.P. Carrizo z Argentyny, ale na razie nie udało się go pozyskać. Kto więc wie, co się stanie? Czasem warto wierzyć w cuda. Wiem z doświadczenia, że czasem transakcje zamyka się tuż przed wybiciem północy 31 stycznia" - przekonuje Di Carlo, choć słychać, że ma już coraz mniejszą nadzieję, na pomyślne zakończenie sprawy. I słusznie, bo patrząc na sprawę realistycznie zwłaszcza Kolporter nie będzie chciał czekać na rzymian do ostatniej chwili, zamykając sobie w ten sposób drogę dotransferu innego bramkarza. Dlatego decyzja ma zapaść w hiszpańskim El Rompido już dzisiaj.