Co ciekawe, szef Dyskobolii nawet nie zaprzecza, że otrzymuje liczne propozycje z całego kraju. "Nawet moi piłkarze nie dostają tyle ofert, co ja. Ale zapewniam, że żadnej decyzji jeszcze nie podjąłem. Na razie dobrze mi jest w Grodzisku" - z tajemniczym uśmiechem odpowiada szef Dyskobolii.
Kiedy dwa lata temu holding Amica za około 9 mln zł przejął Kolejorza, kibice myśleli, że nadchodzą tłuste lata dla poznańskiej lokomotywy. Nawet sam Rutkowski pod wpływem euforii zapowiadał w przeciągu czterech lat awans do Ligi Mistrzów. Tymczasem rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Nowy właściciel zmagał się z przeciwnościami. Zamiast inwestować w zespół, musiał spłacać stare zobowiązania poprzednich władz Lecha. Na transfery zostawały zwykle same okruchy ze stołu. A kibice ciągle wymagali. W przypadku Rutkowskiego najpierw musi się zgadzać rachunek, a w dalszej kolejności przychodzi czas na szaleństwa. Za kadencji poprzednich władz było akurat na odwrót. Nic dziwnego, że "Rutek" położył duży nacisk na marketing. Po prostu towar na sprzedaż musi być dobrze opakowany. Dział marketingu Kolejorza w tej chwili to numer jeden w Polsce. O ofercie sprzedaży akcji Kolejorza w gronie biznesmenów mówi się od pół roku. Ale chętnych na kupno Lecha na razie nie ma. Informacje o pewnej autriackiej firmie okazały się nieprawdziwe. Polski biznes w dobie afery korupcyjej nie jest skłonny wyłożyć za klub 15 mln zł. W tej chwili największe szanse ma Zbigniew Drzymała. "Z Jackiem Rutkowskim od wielu lat się przyjaźnimy. Spotykamy się głównie na stadionach, przy okazji meczów naszych drużyn" - stwierdził boss Dyskobolii.
Drzymała już 8 lat temu był w Kolejorzu. Stał się wtedy głównym sponsorem klubu i niektóre mecze odbywały się w Grodzisku. Ale wtedy przy Bułgarskiej rządził Andrzej Grajewski. Nie od dziś wiadomo, że współpraca między tymi panami nie układała się dobrze.
W ostatnim czasie temat powrotu Drzymały do Kolejorza znowu stał się aktualny. Szef Dyskobolii nie ukrywa, że ma już dość oglądania łysych trybun na meczach swojej drużyny. "Nie wiem, chyba nawet gdyby przyjechała Barcelona, to i tak na stadionie byłyby wolne miejsca" - zażartował kiedyś.
Stadion Dyskobolii właściwie zapełnia się, tylko wtedy, gdy gości na nim... Lech. Z nieoficjalnych informacji docierających z Grodziska, wiadomo, że przejęcie Lecha przez Drzymałę jest możliwe w przeciągu od roku do dwóch lat. Co ciekawe, właśnie w tym czasie ma się zakończyć przebudowa stadionu przy ul. Bułgarskiej. Czy od tego czasu obiekt będzie się nazywał Intergroclin Arena?