Niestety, momentami nagromadzona w okresie przygotowawczym energia piłkarzy skierowana jest w złą stronę, bo na razie wiślacy stawiają na agresję. Być może na wiosnę ich tajną bronią będzie właśnie Kmiecik, który wrócił z wypożyczenia do Zagłębia Sosnowiec. Rywale już powinni drżeć ze strachu, bo "Kmieciu" to kawał chłopa. I zasięg ramion też ma duży.
W poniedziałek boleśnie przekonał się o tym Jelecević, który jeszcze w pierwszej połowie meczu oberwał sierpowym pod oko. Do awantury doszło po kontrowersyjnej decyzji sędziego. Arbiter może i popełnił błąd, ale to nie usprawiedliwia szalonego zachowania wiślaka. Inny sposób na pokonanie przeciwnika ma Radosław Sobolewski - opisuje "Fakt".
Były reprezentant Polski nie wali pięściami. Stawia za to na żelazny chwyt. Podczas sparingu z Interblockiem skoczył do gardła Krunoslavowi Renduliciowi i mocno go przydusił. Z wzajemnością, bo Słoweniec też jest już nieźle przygotowany do sezonu. <Sobol> w ten sposób stanął w obronie młodszego kolegi Krzysztofa Mączyńskiego. Sekundę wcześniej wychowanka Białej Gwiazdy ostro zaatakował Rendulić, a sędzia nie zauważył przewinienia. I to rozsierdziło Sobolewskiego.