Niemcy wygrali 3:0, a największe zagrożenie pod bramką stwarzał gracz Arsenalu Londyn. Tyle że pod własną! "Lehmann nigdy nie zachwycał mnie swoimi umiejętnościami. Teraz także brakuje mu ogrania, co widać było w meczu z Austriakami. Na pewno Niemcy mają lepszych bramkarzy od niego. Przypuszczam, że Lehmann może nie być numerem jeden ich reprezentacji podczas finałów mistrzostw Europy. Dwa kiksy, które popełnił w spotkaniu towarzyskim w Wiedniu, na pewno nie zostaną mu zapomniane" - mówi Tomasz Wałdoch, były kapitan reprezentacji Polski.

Reklama

Fachowy niemiecki magazyn piłkarski "Kicker" potwierdza słowa Wałdocha. Austriacy nie strzelili Lehmannowi gola, ale i tak otrzymał on najniższą notę w zespole - 5,5 (beznadziejnie). Selekcjoner Joachim Loew nie chciał go załamywać i trzymał na boisku do końca. A może bał się, że siedzący na ławce Timo Hildebrand jest jeszcze w słabszej formie, bo przecież jego Valencia jest teraz pośmiewiskiem całej Hiszpanii.

Dziennikarze "Sueddeutsche Zeitung" kpią z niemieckiego bramkarza. "Nie jest możliwe, by zawodnicy, którzy zajęli trzecie miejsce na ostatnim mundialu, zapomnieli jak się gra w piłkę nożną. To wszystko było z pewnością zaplanowane. Chcieliśmy uśpić Austriaków i nam się udało. Pytanie tylko, czy sami przy tym nie zaśniemy na dobre i czy trener Loew jest naprawdę tak przebiegły" - podśmiewają się całkiem jawnie.

Po tym, co w Wiedniu wyprawiał Lehmann już nie można się dziwić, że menedżer Arsenalu Arsene Wenger woli stawiać na Manuela Almunię albo Łukasza Fabiańskiego. Dobra forma niemieckiego bramkarza to przeszłość.