Wisła zasadziła się na Gargułę, bo jest to jeden z najlepszych ofensywnych pomocników w Polsce. A poza tym - według pierwotnych informacji - miał kosztować "czapkę gruszek", bo zaledwie 300 tysięcy euro. Nadzieje na tak niską cenę rozwiewa jednak Włodzimierz Sarnecki z Rady Nadzorczej GKS-u. "Proszę nawet nie żartować. Garguła kosztuje dużo więcej" - mówi na łamach "Przeglądu Sportowego".

Reklama

Łatwo więc Gargule odejść z Bełchatowa nie będzie, bo klub na pewno postawi Wiśle zaporową cenę. Wygląda na to, że Wisła i GKS stoczą o reprentanta Polski prawdziwą wojnę.

Garguła wypowiada się jasno - chce grać w Wiśle, razem ze swoim przyjacielem, Radosławem Matusiakiem. Za nim pójdzie jak w ogień, bo nie wyobraża sobie gry w innym klubie niż kolega. Garguła przyznaje, że ma pretensje do właścicieli GKS, że ci nie zatrudnili Matusiaka, choć chciał on przecież grać w Bełchatowie za darmo.

Właściciele GKS-u odpowiadają krótko - niech Garguła zajmie się sobą i swoją pracą, bo wiosną nadal będzie musiał biegać w koszulce Bełchatowa.