Na razie Radwańska zarobiła, grając w tenisa, niecałe 740 tysięcy dolarów. Ale prawie jedną czwartą udało jej się wywalczyć w tym roku w trzech turniejach. Jeżeli dalej będzie w takim tempie "zbierać" pieniądze z kortu, to nie tylko pierwszy milion, lecz i kolejne zostaną szybko zdobyte.
Po dolary Agnieszka sięga teraz w stolicy Kataru, Dosze. Na razie ma ich 7245 za zwycięstwo w I rundzie, ale dziś może podwoić zarobek, wygrywając kolejny mecz, a jeśli dojdzie do finału i go wygra, wzbogaci się aż o 414 tysięcy dolarów. To oznacza, że w niedzielę zostanie kolejną milionerką wśród tenisistek. "Pieniądze nigdy nie były dla mnie celem samym w sobie, ale pomagają osiągnąć zamierzony cel" - zastrzega Radwańska.
Pierwszą premię na korcie wygrała, mając 16 lat. Nie były to duże pieniądze, ale zainwestowała je w tenis. Wiedziała, że tylko w ten sposób może ułatwić sobie rozwój kariery. Pamiętała czasy, gdy brakowało jej na powrót do domu z turniejów - pisze "Fakt".
Te lata już minęły. Teraz Agnieszka jest jedną z najlepiej zarabiających tenisistek (w tym roku na liście płac jest na ósmym miejscu) i nie musi się martwić o to, czy wystarczy jej na to, by opłacić podróż na kolejny turniej. Mało tego, ostatnio postanowiła kupić sobie sportowy samochód. Stać ją na to! "Najpierw trzeba mieć pieniądze, by je mnożyć. A jak się już je ma, zdobywanie kolejnych idzie znacznie łatwiej" - śmieje się Agnieszka.
Coś w tym jest. Zarobki Radwańskiej rosną coraz szybciej. Drugi, trzeci, czwarty... Kolejne miliony na koncie naszej tenisistki są tylko kwestią czasu. Kto wie, może osiągnie je jeszcze w tym roku...