Rocki urodził się w Warszawie, ale w najbardziej znanym klubie ze stolicy nigdy nie zagrał, choć kilka razy był naprawdę bliski angażu w Legii. Los zsyłał go jednak zawsze do drużyn, które na Łazienkowskiej są - delikatnie mówiąc - mało lubiane.
Piłkarz Grodziska zapewnia jednak, że nic do Legii nie ma, a wręcz jest to jego ulubiony klub. Skąd więc wziął się ten gest po golu?
"To był jedynie rewanż za... moją mamę. Pół roku temu, gdy graliśmy na Łazienkowskiej, przyszła na trybuny ubrana w kapelusz w barwach Groclinu. To wystarczyło, żeby kibice Legii przez cały mecz ją wyzywali. Dostała kilka takich wiązek, że lepiej nie mówić" - opowiada Rocki na łamach "Życia Warszawy".
Piłkarz nie pozwala obrażać matki. "Niech na mnie bluzgają, ile wlezie, ale niech zostawią moją rodzinę. Zwłaszcza że moja mama chodzi na Łazienkowską od 8-9 lat. Zawsze wtedy, gdy przyjeżdżam grać tam mecz. I właśnie z jej powodu miałem ogromną satysfakcję, gdy strzeliłem gola legionistom" - kończy zawodnik Dyskobolii.