Od powrotu z przedolimpijskich zawodów w Pekinie reprezentacja przebywa na zgrupowaniu w Ostrowcu Świętokrzyskim. Infekcja zaatakowała Otylkę kilkanaście dni temu.
"Myślałam, że się przeziębiłam, ale szybko pojawił się straszny ból zatok i osłabienie. Już ponad tydzień nie wchodzę do wody i miałam kilka punkcji zatok. Zaatakowała mnie groźna bakteria. Nie wiem, gdzie mogłam ją złapać. Nadal brakuje mi sił. Boję się, że nie wykuruję się do Eindhoven, chociaż tak bardzo chciałam tam pojechać" - mówi Oti.
Mistrzyni świata robi wszystko, żeby wrócić do zdrowia. Ciepło się ubiera i - chociaż nie może pływać - przychodzi na basen, żeby porozciągać mięśnie. Wenflon na prawej ręce, do którego lekarz podłącza kroplówki, owija bandażem i pod okiem trenerów ćwiczy na wielkiej piłce szwajcarskiej.
"Robię wszystko, żeby szybko wydobrzeć i wystartować w Eindhoven. Z myślą o moich kibicach, bo nawet jeśli nie wypełnię minimum w Holandii, myślę, że Polski Związek Pływacki pozwoli mi uzyskać je w późniejszym terminie. Ale jeśli lekarze powiedzą, że nie wolno mi jechać do Holandii, na pewno ich posłucham. Teraz najważniejsze są igrzyska w Pekinie. Co będzie, jeśli start w Eindhoven spowoduje jeszcze większe problemy zdrowotne?" - tłumaczy smutna Oti.