W grę wchodzą na razie dwie opcje. Jedna zakłada natychmiastowe rozwiązanie obowiązującego do końca sezonu kontraktu i powierzenie funkcji pierwszego szkoleniowca prowadzącemu obecnie zespół młodej esktraklasy Włodzimierzowi Gąsiorowi. Ta opcja jest o tyle prawdopodobna, że niewielu trenerów chce przejmować drużynę w trakcie sezonu, a Gąsior ma licencję, uprawniającą do pracy z pierwszoligowcami.

Reklama

Jest jeszcze drugie rozważane w Kielcach rozwiązanie, zgodnie z którym Jacek Zieliński pracowałby do końca sezonu i dopiero wtedy pożegnałby się z Kolporterem Koroną. Wyznaczonego przed rozgrywkami celu, czyli awansu do europejskich pucharów Jacek Zieliński już raczej nie zrealizuje, bo do trzeciej w tabeli Legii traci aż siedem punktów i nie ma żadnych argumentów, by gonić rywali. Ale Krzysztof Klicki nie lubi zwalniać swoich pracowników przed końcem umowy, a poza tym zdaje sobie sprawę, że ten sezon jest już stracony.

"To nie ta sama Korona co za trenera Ryszarda Wieczorka. Nie ma cienia finezji" - mówi Marcin Nowacki. "Wcześniej Korona grała szybko, krótkimi podaniami. Teraz długimi, które wiele jej nie dają" - dodaje inny były piłkarz Korony, który w sobotnim spotkaniu reprezentował już barwy Ruchu, Tomasz Brzyski. Obaj mają rację - do tej pory efektownie grający kielczanie w tym sezonie nie mają żadnego stylu. Ich porażki w meczach wyjazdowych nie są już żadną niespodzianką, a dodatkowo zdarzają się im wpadki w Kielcach. Te szczególnie bolą Klickiego, który nie jest przyzwyczajony długo czekać na sukcesy. Tymczasem na zwycięstwo swojej "Koronki" czeka od 11 listopada, 6 kolejek - podaje "Dziennik".

Część piłkarzy zarzuca trenerowi Jackowi Zielińskiemu brak charyzmy, ale inni, jak choćby Piotr Świerczewski, który pożegnał się z Koroną właśnie po konflikcie z byłym stoperem i trenerem Legii, wskazują na inne braki kieleckiej drużyny.

Reklama

"Odszedłem stamtąd zimą bo nie chciałem tkwić w szarzyźnie, w przeciętności. Ten klub ma walczyć o mistrzostwo, ale jego plany to iluzja, ukryta pod pięknym stadionem i wspaniałą publiką. Brakuje profesjonalnej odnowy, boisk treningowych, zaplecza medycznego. Tak się wielkiego futbolu nie zbuduje. Ale gdy o tym powiedziałem prezesowi, zwracając uwagę, co moim zdaniem nie funkcjonuje jak należy, stwierdzono, że wszystko jest ok i że funkcjonuje. Więc się nie kłóciłem. Skoro wszyscy tylko chwalą się nawzajem, proszę bardzo" - mówi Świerczewski. "Słabe ostatnie wyniki Korony to nie mój problem, bo mój Groclin wygrywa. Ja muszę się raczej martwić, by grać w Grodzisku, tak wszyscy kapitalnie się prezentują. Ale winy nie ponosi moim zdaniem jedynie Zieliński, tylko także ludzie wokół niego. Poza tym powiedzmy sobie szczerze - w 6 lat nikt nie awansuje z trzeciej ligi na pierwsze miejsce w Polsce. Na wszystko trzeba czasu. Zresztą kto wie, czy ja kiedyś do Kielc jeszcze nie wrócę?" - w swoim stylu kończy Świerczewski.

Koronie styl przywrócić może już niebawem Henryk Kasperczak, bo to jego chciałby zatrudnić Krzysztof Klicki. Kasperczak przyszedłby jednak zapewne dopiero po sezonie, gdy miałby czas i pieniądze na zbudowanie nowego zespołu. Teraz jest na to za późno. Kadra jest wąska, brak wartościowych zmienników. Na razie planowane są więc inne rozwiązania.