Innych kandydatów na to stanowisko w zasadzie nie ma. Temat trenera z zagranicy nie był poważnie rozpatrywany. To Stefanowi Horngacherowi bardziej zależy na pracy w Polsce niż naszym działaczom na zatrudnieniu go. Wymieniany też, jako potencjalny następca Hannu Lepistoe, Piotr Fijas ma na tyle honoru, że nie chce być trenerem drużyny, w której rzeczywiste decyzje będzie podejmował ktoś inny. Zostaje zatrudniony w PZN Kruczek, który nie ma wyjścia i będzie musiał podjąć wyzwanie. Jeśli odrzuci propozycję, związek może go zwyczajnie zwolnić - podaje "Fakt".
Zgodnie z zapowiedziami nowy szkoleniowiec kadry, oprócz standardowych w każdej drużynie serwismena, fizjoterapeuty i asystenta, do pomocy będzie miał fizjologa -- trwają negocjacje z profesorem Jerzym Żołądziem, psychologa Kamila Wódkę oraz biomechanika Piotra Krężałka. Całe szczęście, bo dotychczasowy asytent Lepistoe nie jest jeszcze gotowy na samodzielne prowadzenie reprezentacji.
Kruczek będzie doskonale rozumiał się z zawodnikami. Zna ich od dawna. Z Adamem Małyszem skakał w jednej drużynie, z młodszymi pracuje od 4 lat jako drugi trener kadry. Widział jak dorastają i rozwijają się sportowo. Niestety, nie jest to jego atut. Mianowanie go głównym trenerem nie wniesie ożywienia do drużyny. Gdy w kadrze pojawia się nowa osoba, zmienia metody treningowe, w inny sposób motywuje zawodników, którzy nabierają nowej ochoty do pracy. W przypadku Kruczka o taki efekt może być trudno. Dodatkowo, podobnie jak większość polskich szkoleniowców, robiący systematyczne postępy lecz wciąż dość młody Kruczek nie jest autorytetem dla zawodnika takiej klasy jak Małysz. Co tu kryć, nie ma też jeszcze takiej wiedzy, jak choćby Lepistoe.
"Kruczek dopiero buduje swój autorytet. Ale to cały zespół ma podjemować decyzje i stanowić o sile drużyny" - powtarza Tajner, który oficjalnie chce tylko pomóc w budowie sztabu szkoleniowego kadry. Może jednak okazać się, że jeśli coś pójdzie nie tak, prezes - oczywiście w celu ratowania sytuacji - zacznie ingerować w decyzje dotyczące reprezentacji. Kruczek będzie tylko machał chorągiewką, a rzeczywiście kadrą będzie kierował Tajner. Gdy igrzyska w Vancouver skończą się klapą, nie będzie musiał brać odpowiedzialności na siebie, tylko zwolni trenera Kruczka. A w razie sukcesu będzie mógł wystąpić jako pomysłodawca całego systemu i znów błyszczeć.