Amerykanka zagra już dziś o 13 z Rosjanką Marią Kirilenko. Zaraz po niej na kort wyjdą dwie najlepsze tenisistki w Polsce - Agnieszka Radwańska i Marta Domachowska. Pierwszy mecz Polek przed własną publicznością będzie wydarzeniem Suzuki Warsaw Masters, nawet jeśli nie wszystkie uczestniczki spotkania są w najlepszej formie.
"Rano okazało się, że mam ostre zapalenie ucha, lekarz zapisał mi antybiotyki, do jutra na pewno nie wydobrzeję. Ale jestem profesjonalistką. Musiałabym czuć się naprawdę fatalnie, żeby nie wyjść na kort. Kibice mogą spodziewać się dobrego meczu" - zapewniała Radwańska na spotkaniu z dziennikarzami w przeddzień spotkania.
Najlepsza polska tenisistka (15. miejsce WTA) przyznała, że jej starcie z Domachowską (81.) będzie istotne przede wszystkim dla publiczności. "Dla nas samych to nie będzie miało tego efektu. Wielkie <bum> już było dwa tygodnie temu w Charlestonie" - mówi Radwańska, która pokonała Domachowską w ich dwóch dotychczasowych spotkaniach.
Dziś wcale nie będzie faworytką, choć przyznaje, że mimo choroby starała się w ostatnich dniach regularnie trenować. Domachowska od tygodnia trenuje na korcie centralnym Warszawianki, tym samym, na którym zmierzy się z krakowianką. Wygląda na to, że jest w bojowym nastroju. Radwańska wcale nie rozwiewa wątpliwości: "Ja jestem osłabiona, a Marta gra u siebie w klubie. Albo powtórzę wynik, albo będzie rewanż" - mówi tajemniczo. "Trzeba pamiętać, że to mecze pokazowe. Traktuję je jako sparingi przez sezonem na kortach ziemnych. Ale ważne sparingi, bo jest tu z kim zagrać" - dodaje.
Poza Domachowską Agnieszka zmierzy się w fazie grupowej z Jeleną Dementiewą (9. miejsce WTA). Rosjanka jest w Warszawie już od niedzieli. W drugiej grupie rywalizować będą Lindsay Davenport (25.) Maria Kirilenko (27.) i Swietłana Kuzniecowa (4.). Spotkania fazy grupowej wyłonią po dwie tenisistki z każdej grupy. Zwyciężczynie sobotnich półfinałów zmierzą się w niedzielę w finale, a pokonane w meczu o 3 miejsce.
"Stawiam na Kuzniecową, Kirilenko, chyba jest jednak trochę słabsza. A najmniejsze szansę daję Davenport. Ona dość słabo się porusza po kortach ziemnych" - ocenia Radwańska.
Jednak już sam przyjazd Davenport na Suzuki Warsaw Masters to wielkie osiągnięcie organizatorów. Początkowo jej start miał być elementem przemyślanej układanki - jako przystanek między rozgrywkami o Puchar Federacji w Moskwie a startem w którymś z europejskich turniejów na czerwonej mączce. Okazało się jednak,że była liderka światowego rankingu w Moskwie nie zagrała i na razie wcale nie wybiera się na kolejne turnieje. Przyleciała do nas prosto z Kalifornii i za kilka dni tam wraca. Warszawski turniej może być jedynym w tym sezonie, w którym Amerykanka zagra na czerwonej mączce.