Sudoł napisał też oświadczenie, w którym wyraził ubolewanie z powodu zaistniałej sytuacji i przeprosił całe środowisko sportowe.

Swoje skandaliczne zachowanie tłumaczy... stresem. "Igrzyska Olimpijskie to wielki stres zarówno dla uczestników, jak i osób odpowiedzialnych za całokształt przygotowań do tej imprezy. Jako wiceprezes PZLA ds. szkoleniowych poświęciłem ostatnie cztery lata swej pracy na rzecz stworzenia polskim lekkoatletom optymalnych warunków treningowych, będąc sam jednocześnie trenerem jednej z zawodniczek uczestniczącej w Igrzyskach" - mówi.

Reklama

"Narastająca presja sukcesów i trudne warunki klimatyczne coraz bardziej odbijały się negatywnie na moim zdrowiu już wcześniej, a po nieudanym starcie mojej zawodniczki zacząłem zażywać leki uspokajające. W feralnym dla mnie dniu wypiłem trzy lampki wina, po których poczułem się bardzo słabo i dlatego wyszedłem na zewnątrz budynku. Tam usiadłem na trawie, zapaliłem papierosa i dalej straciłem świadomość. Po chwili straż wioski wezwała szefa polskiej misji olimpijskiej" - opowiada.

Sudoł zrezygnował z funkcji wiceprezesa PZLA i zadeklarował, że zapłaci z własnej kieszeni za swój pobyt w Pekinie.