Po trzech zwycięstwach z rzędu w drugiej fazie mistrzostw - nad Belgią, Rosją i Bułgarią (wszystkie po 3:1) - Polki są blisko zdobycia medalu. W sobotę w półfinale zagrają z Holandią, z którą już trzykrotnie w obecnym sezonie przegrywały - dwukrotnie w Grand Prix i przed kilkoma dniami w pierwszej rundzie ME. W żadnym z tych spotkań nie zdobyły nawet seta.

Reklama

Jerzy Skrobecki nie ukrywa, że atutem Holenderek na pewno jest zgranie i doświadczenie. Sam pamięta, że kilka zawodniczek grało już m.in. przeciwko Polsce, gdy on w drugiej połowie lat 90. był selekcjonerem kadry. "Uważam, że stać nasz zespół na pokonanie Holandii. Ten nasz ostatni przegrany mecz nie był już taki jednostronny. Sukces rodzi kolejny sukces. Uważam, że przed naszymi dziewczynami droga otwarta nawet do złotego medalu. Dziewczyny mają wiele do zyskania, a po takim sukcesie są w stanie wygrać z każdym" - twierdzi były szkoleniowiec.

Skrobecki uważa, że Piotr Makowski, który zastąpił mającego kłopoty osobiste Jerzego Matlaka, dobrze sobie radzi w prowadzeniu reprezentacji, ale jego zdaniem nie powinno się osobno oceniać pracy obu szkoleniowców.

"Dla mnie pierwszym trenerem jest wciąż Jerzy Matlak. To on przecież miał swoją wizję zespołu, to on dobierał asystentów, a także statystyków i lekarzy. Trenerzy mają swoje sposoby prowadzenia drużyn. Jeden jest spokojny i cichy, drugi bardziej się angażuje. Jedni motywują, inni zwracają uwagi na szczegóły" - mówi Skrobecki.

Reklama

"Matlak z Makowskim pracowali ze sobą kilka miesięcy - czasami pewnie po 10-12 godzin dziennie. Na pewno lepiej się poznali przez ten czas. I myślę, że jest to rodzaj kontynuacji przez Makowskiego tego, co wcześniej zaproponował Matlak. Makowski objął dowództwo nad zespołem w trudnym momencie. Dziewczyny też chciały mu pomóc, było widać z ich strony duże zaangażowanie, ambicję, wolę walki" - przyznał Skrobecki.

"Widać, że zespół jest do turnieju bardzo dobrze przygotowany. Zawodniczki z każdym meczem są silniejsze, szybciej atakują, z większą ochotą bronią i skuteczniej przyjmują zagrywkę. W ostatnich meczach nie popełniamy zbyt wielu błędów w odbiorze zagrywki. A to właśnie jest wynikiem m.in. dobrego przygotowania" - dodał.

Polki po raz czwarty z rzędu znalazły się w najlepszej czwórce najlepszych zespołów w Europie. Według Skrobeckiego, to świadczy też o dobrej pracy szkoleniowej w Polsce.