W niedzielę kierowcy wystarują do trzeciego wyścigu sezonu - na torze Sakhir w Bahrajnie. Na razie liderem klasyfikacji konstruktorów jest McLaren (24 punkty). BMW Sauber zajmuje drugie miejsce (19), Ferrari trzecie (11). Według Schumachera Robert Kubica i Nick Heidfeld nie włączą się do rywalizaji o mistrzostwo świata kierowców, a ich zespół o mistrzostwo konstruktorów - czytamy w DZIENNIKU.

Reklama

"BMW będzie miało wzloty, pewnie częściej, niż się spodziewamy, ale nie wierzę, by było w stanie utrzymać wysoką formę przez cały sezon. Tytuł rozstrzygnie się między Ferrari i McLarenem" - mówi Niemiec.

Ze swoim starszym bratem nie zgadza się Ralf Schumacher, były kierowca F1. "To tylko kwestia czasu, kiedy BMW zacznie walczyć o najwyższe cele. Oni wiedzą, jak osiągnąć sukces" - mówi Ralf, który przez pięć sezonow reprezentował barwy zespołu Williams BMW. "Ferrari i McLaren są faworytami, ale BMW ma wszystko, by wygrywać wyścigi. Dlatego o tytuł będą walczyć w tym sezonie trzy zespoły."

Który z pięciu niemieckich kierowcow F1 osiągnie w tym sezonie największy sukces? "Nick Heidfeld" - krótko odpowiada młodszy Schumacher.

Po wyścigach w Australii i w Malezji oczekiwania wobec BMW Sauber są ogromne. Ale tonują je sami kierowcy niemiecko-szwajcarskiego zespołu. Heidfeld nie wierzy w tytuł. "Nie zmieniliśmy planów - w tym roku chcemy wygrać wyścig. Żeby liczyć się w walce o mistrzostwo, trzeba regularnie wygrywać, być na to gotowym w każdym Grand Prix. My na razie nie jesteśmy. O tytuł mamy walczyć w sezonie 2009" - mówi Heidfeld.

Reklama

Już dziś kierowcy rozpoczną oficjalne treningi przed Grand Prix Bahrajnu. Po raz pierwszy wyjadą na tor Sakhir o godz. 9 polskiego czasu. Druga sesja treningowa rozpocznie się o 13. Rok temu Kubica zajął w Bahrajnie 6. miejsce (zdobył wtedy pierwsze punkty w sezonie), Heidfeld był 4.

Tym razem chcą walczyć o wyższe lokaty. "W Bahrajnie znowu możemy być mocni, jestem tego pewien" - mówi Polak. "Żeby wygrywać, nasze bolidy muszą być jednak szybsze. W Australii i w Malezji trochę traciliśmy na każdym okrążeniu. Rywale mieli pecha, na szczęście my byliśmy na tyle mocni, że potrafiliśmy to wykorzystać. Można wygrać dzięki problemom innych, ale my chcemy liczyć tylko na siebie."