Verstappen nigdy nie ukończył w czołowej trójce wyścigu odbywającego się od 2016 roku na torze ulicznym w Baku. W pięciu edycjach Holender zdobył łącznie zaledwie 16 punktów.
W 2016 roku, gdy wyścig nosił nazwę GP Europy, Verstappen zajął ósme miejsce. Rok później, już pod nazwą GP Azerbejdżanu, z wyścigu wyeliminował go problem z ciśnieniem oleju, natomiast w kolejnym sezonie zderzył się z ówczesnym kolegą z zespołu Australijczykiem Danielem Ricciardo.
W 2020 wyścig nie odbył się z powodu pandemii COVID-19, a przed rokiem 23-latek pewnie prowadził w rywalizacji, jednak na pięć okrążeń przed zakończeniem wyścigu jego lewa tylna opona została przebita, a Holender uderzył w barierki i zakończył udział w Grand Prix.
"Mamy kilka niedokończonych spraw"
Nie mogę się doczekać powrotu do Baku. Mamy kilka niedokończonych spraw z poprzedniego roku... - przyznał kierowca ból.
Jest to bardzo wymagający tor z dużymi strefami hamowania i małym marginesem na błędy. Znalezienie odpowiednich ustawień bolidu będzie trudne. Szczególną uwagę trzeba będzie zwrócić na dobre ustawienia skrzydeł - nadmienił.
"Tory uliczne pokazują, jak ważny jest kierowca"
W zupełnie innej sytuacji znajduje się jego kolega z teamu - Meksykanin Sergio Perez. Zwycięzca ostatniego wyścigu w Monako dobrze czuje się na tym torze. Od 2016 roku trzykrotnie stanął na podium, wygrywając ubiegłoroczne zmagania. Punktów na tym torze nie zdobył tylko w sezonie 2017, kiedy nie ukończył wyścigu.
Lubię tory uliczne, ponieważ pokazują one, jak ważny jest kierowca. Oczywiście, kiedy jedzie się na krawędzi ryzyka łatwiej o błąd, jednak ostatecznie to właśnie osiąganie granic pozwala na walkę o zwycięstwo - podsumował Perez.
Po siedmiu rundach liderem klasyfikacji generalnej MŚ jest Verstappen, który z dorobkiem 125 punktów o dziewięć wyprzedza Monakijczyka Charlesa Leclercka z Ferrari. Na trzecim miejscu jest Perez - 110.
Niedzielny wyścig o GP Azerbejdżanu rozpocznie się o godz. 13 czasu polskiego.