W 2021 roku wyścig rozegrano po rocznej przerwie spowodowanej pandemią COVID-19. Wygrał go Meksykanin Sergio Perez z Red Bulla, drugie miejsce zajął Niemiec Sebastian Vettel z Aston Martina, a trzecie Francuz Pierre Gasly z AlphaTauri.
Obrońca tytułu Brytyjczyk Lewis Hamilton z Mercedesa w końcówce wypadł z toru i nie znalazł się na mecie nawet w czołowej dziesiątce, był 15. Jeszcze większego pecha miał Holender Max Verstappen z Red Bulla, który prowadził do 46. okrążenia i pewnie zmierzał po zwycięstwo. Ale wtedy sytuacja uległa diametralnej zmianie. W bolidzie prowadzącego Verstappena wybuchła opona, tylna, lewa. 23-latek uderzył w barierę bezpieczeństwa i zakończył jazdę. Zły na cały świat kopnął w oponę swojego bolidu i bezradnie rozłożył ręce. Pech pozbawił go zwycięstwa.
W tym roku Verstappen prowadzący w mistrzostwach zapowiada, że choć za torem w Baku nie przepada, to będzie robił wszystko aby wygrać i powiększyć swoją przewagę nad drugim Monakijczykiem Leclercem z Ferrari. Aktualnie wynosi ona tylko 9 pkt.
Red Bull rozwiązał problem z systemem DRS?
Inżynierowie Red Bull Racing ostatnie dni pracowali nad usprawnieniem systemu DRS, który od początku sezonu sprawia problemy. W Hiszpanii tylne skrzydło nie otwierało się wtedy, gdy powinno, narzekał na to Verstappen, który miał problemy z utrzymaniem się za szybkim rywalem z Ferrari.
Główny inżynier teamu z Milton Keynes Paul Monaghan przyznał przed Monte Carlo, że problem jest prawdopodobnie w zbyt obniżonej, choć zgodnej z przepisami wadze bolidu RB18.
Mamy nauczkę na przyszłość, wiemy w czym problem. W Baku już nie powinno być kłopotów - przyznał Monaghan.
Z optymizmem do startu w Baku podchodzi także team Mercedesa. Jego szef Toto Wolff przyznał, że liczy na dobry wynik obu kierowców, którzy ostatnio mocno narzekali na samochód. Siedmiokrotny mistrz świata Lewis Hamilton nawet głośno oświadczył, że dysponując takim samochodem, nie ma szans na podjęcie walki z kierowcami Red Bulla i Ferrari. Faktycznie, w tym sezonie lepiej od niego wypada Brytyjczyk George Russell, czwarty w klasyfikacji generalnej, gdy Hamilton szósty.
Tor do bicia rekordów
Uliczny tor w Baku nie cieszy się wśród kierowców dobrą opinią. Jest trudny technicznie, przez to często dochodzi tam do kolizji. W 2018 roku do mety dotarło tylko 13 z 20 startujących.
Baku Street Circuit został zbudowany w 2012 roku, ale już dwa razy był modernizowany. Tor zaprojektował Niemiec Hermann Tilke, specjalizujący się w tego typu obiektach. To on m.in. stworzył tor w Soczi, na którym odbywa się Grand Prix Rosji. Ostateczny profil w Baku został przedstawiony i zaakceptowany przez FIA w 2014 roku. Obecnie tor ma 6,003 km, kierowcy będą mieli do przejechania 51 okrążeń o łącznej długości 306,51 km. Jest na nim dwanaście lewych i osiem prawych zakrętów. Fragmentami trasa prowadzi przez historyczne centrum miasta.
Przygotowania do pierwszego wyścigu w 2016 roku trwały przez prawie dwa lata. Wszystkie prace nadzorował ówczesny dyrektor wyścigów F1 Charlie Whiting, który później po ostatnich testach ujawnił, że w Baku kierowcy będą osiągali bardzo wysokie prędkości. Ta opinia szybko się potwierdziła. Na inaugurację podczas walki o pole position Bottas, wtedy jeszcze kierowca teamu Williams, obecnie Alfy Romeo ustanowił rekord prędkości Formuły 1 - na prostej osiągnął 378 km/h. Poprzedni najlepszy rezultat - 369,6 km/h w 2004 roku na włoskim torze Monza uzyskał Brazylijczyk Antonio Pizzonia, wtedy także kierowca ekipy Williams.
Najwięcej kibiców gromadzi się w rejonie głównej trybuny Absheron na końcu długiej prostej, gdzie bolidy osiągają prędkość 350 km/h i muszą zwolnić do 90-stopniowego zakrętu.