"To ludzie w FIA mnie przekonali do tego, bym pozostał na stanowisku. Podchodzą do mnie i proszą, bym nie zostawiał ich w tak trudnej sytuacji" - tłumaczy Brytyjczyk. "Pirackiej" Formule 1 Mosley nie daje wielkich szans. "To imaginacje i fantazje. Wszyscy przecież wiemy, że to nie może się udać. Oni chcą władzy nad całym sportem i pieniędzy. Nie dopuszczę do tego, by coś takiego się stało" - oznajmił. FIA zapowiedziała, że podejmie odpowiednie kroki prawne, a już na początku tygodnia sprawa trafi do sądu.

Reklama