"To ludzie w FIA mnie przekonali do tego, bym pozostał na stanowisku. Podchodzą do mnie i proszą, bym nie zostawiał ich w tak trudnej sytuacji" - tłumaczy Brytyjczyk. "Pirackiej" Formule 1 Mosley nie daje wielkich szans. "To imaginacje i fantazje. Wszyscy przecież wiemy, że to nie może się udać. Oni chcą władzy nad całym sportem i pieniędzy. Nie dopuszczę do tego, by coś takiego się stało" - oznajmił. FIA zapowiedziała, że podejmie odpowiednie kroki prawne, a już na początku tygodnia sprawa trafi do sądu.
Zespoły startujące w F1 mają już dość Maxa Mosleya. Zapowiedziały, że stworzą własny cykl zawodów o mistrzostwo świata, w którym wezmą udział teamy Ferrari, McLaren, BMW-Sauber, Renault, Toyota, Red Bull, Toro Rosso i Brawn GP. To jednak nie przestraszyło prezydenta FIA. "Nie odejdę" - zapowiada Mosley.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama