Po wycieku oleju Kubica zjechał do garażu. "Potem chyba nie zauważył mnie Webber. Jeszcze przed pierwszym hamowaniem wypchnął mnie na trawę i zrobił to w takim momencie, że musiałem hamować na poboczu. Starałem się wrócić na tor tak szybko, jak to możliwe, ale było ciężko. Ostatecznie udało mi się, lecz niestety na pierwszej szykanie straciłem część przedniego skrzydła. Uderzyłem jednego z Red Bulli w tył, ponieważ na trawie nie udało mi się odpowiednio dohamować" - opisuje nasz kierowca.

To nie był jeszcze koniec "przygód" Kubicy na torze. "W czwartym zakręcie Webber zaatakował mnie po zewnętrznej i doszło do kontaktu. Później udało mi się wyprzedzić Vettela pomimo faktu, że straciłem sporo docisku z powodu kompletnie rozwalonego przedniego spojlera. Było ciekawie, bo także Sebastian wypchnął mnie na trawę. Było to trochę niebezpieczne. Z uszkodzonym skrzydłem bolid był wolniejszy około sekundy do półtorej na okrążeniu. Byłem nawet zdziwiony, że udawało się utrzymywać na torze i trzymać za plecami zawodników z tyłu" - zakończył Robert.

Reklama