26-letnia Amerykanka przeżywała nie tak dawno problemy osobiste i zdrowotne, ale w Pekinie zapowiadała walkę o medale. Wystartowała we wszystkich konkurencjach indywidualnych, jednak wypadała z trasy w swoich koronnych - slalomie i slalomie gigancie, a w czwartek w slalomie do kombinacji. W supergigancie była dziewiąta, a w zjeździe 18.

Reklama

Niewiarygodne, że znowu nie udało mi się dotrzeć do mety. Nie rozumiem, co się dzieje. 60 procent moich nieukończonych przejazdów przypadło na te igrzyska - powiedziała na mecie Shiffrin.

Dzisiaj nie czułam zdenerwowania. Oczywiście, zawsze przed startem jest jakaś presja, ale czułam się rozluźniona i zrelaksowana. Rozpoczęłam bardzo dobrze, byłam skoncentrowana i dobrze czułam narty. I znowu nie zadziałało - podkreśliła dwukrotna złota medalistka olimpijska i sześciokrotna mistrzyni świata.

W slalomie odniosła 47 zwycięstw w Pucharze Świata, ale jak przyznała, to doświadczenie nie miało większego znaczenia w Chinach. 47 razy wszystko dobrze się zgrało. Byłam szybka na nartach i nie miałam problemów z ukończeniem przejazdu. Tutaj jest zupełnie inaczej. Jestem tym oszołomiona - dodała.

Do zakończenia rywalizacji w narciarstwie alpejskim pozostały jeszcze zawody drużynowe.